Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
4 sierpnia 2010
Żniwo
Wczoraj odbyły się w naszej wsi żniwa. Przyjechał kombajn "dżondir" i zebrał zboże z pól kilku gospodarzy, w tym naszego. Żyto i pszenica wypadły bardzo marnie po zimie, która wygubiła oziminę pod obfitymi śniegami. Jedynie owies obrodził. Naszego owszem, nawet chyba na oko trochę więcej, niż w zeszłym roku wyrosło.
Koszt żniwa, tj. godzina koszenia kombajnem, 240 złotych.
Znaleźli się od razu ochotni chłopcy ze wsi, dwa Sławki i sąsiad, którzy pomogli nam zwieźć ziarno w workach i taczce do stodółki. Mamy tam skrzynię na ziarno, zbudowaną ze starych wrót stodolnianych. Jest teraz pełna.
W sumie pracochłonność żniw nijak się ma do sianokosów. Ot, dwie godziny pracy i wsio zebrane i zgromadzone.
Wieczorem nadeszła od zachodu burza i spadł deszcz. Wszystko więc wydarzyło się szczęśliwie w samą porę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
...czyli jesień już idzie...
OdpowiedzUsuńGiba się lato... no...
OdpowiedzUsuń