22 lutego 2021

Piaskowe zatrudnienia

 I doczekaliśmy. Ogłaszały jej bliskość ptaszki radośnie ćwierkające w sadzie o poranku jeszcze w trakcie niedawnych silnych mrozów. Samo ćwierkanie potrafi rozjaśnić serce i nastrój, podobnie do słońca operującego sponad chmur i generującego wreszcie prąd za pośrednictwem paneli na dachu obory. 

Od wczoraj jest już ciepło, powyżej zera w dzień, i słonecznie. Ptactwo w siódmym niebie. Balbiny kąpią się w śniegu, Pulcia wyjada piasek ukazujący się miejscami, choć już zakończyła pierwszą serię znoszenia jaj, drób myje nogi w rozwodnionym śniegu, utytłane grzebaniem w kurnikowej podściółce zamiast w ziemi i także z ulgą odnajduje piaskowe zasilenie. Potrzebuje tego do lepszego trawienia, ale i lepszego utwardzenia skorupek jaj.

Ja zaś od prawie dekady wzięłam się porządnie za siebie. Nie ma co odkładać na później. Pojawiające się dodatkowe alergie są sygnałem, że sprawa wymaga większej uwagi i staranności. Wielki Post jest do tego świetną okazją. Aby oczyścić wątrobę ze złogów, kamieni i piasku, niestrawionych przez lata trucizn i zbytecznych obciążeń. 

Nie jest dla mnie uciążliwy, bo właściwie jestem na diecie od dawna, jedynie ją uściśliłam. Zrezygnowałam z tłuszczy, jem 3 posiłki dziennie, przeważnie jest to warzywna zupa bądź pieczone warzywa. A do tego piję dwa rodzaje naparów ziołowych plus jabłkowy sok rozcieńczany wodą. Jeden to mieszanka ziół regulujących wydzielanie żółci, z którą mam od dawna problem, drugi to herbata ziołowa na poprawę pracy trzustki. Niekiedy do użytku dochodzi gorzka sól wieczorem, gdy trzeba uporać się z większym bagażem. Jednym słowem wyrzucam z siebie kamienie i piasek. Potrzebne jest do tego także odpowiednie nastawienie, bowiem kamienie nie wzięły się znikąd. To praca pokoleń mojego rodu, tak z męskiej jak żeńskiej linii, czyli ciężkie życie i pamięć przodków. Które jako dziecko przechwyciłam i włączyłam w swój tryb reakcji również na zasadzie telepatycznej i empatycznej. 

Jaka jest na to rada? Pewnie niektórzy uśmiechną się i pomyślą: na starość ludzie głupieją, albo dziwaczeją, albo dewocieją. Jednak jeśli jakiś sposób działa i pomaga także na planie podświadomości coś zmienić, to czemu go nie stosować?
Otóż często, najlepiej podczas bezsennych części nocy, odmawiam modlitwy za zmarłych przodków do najdalszego pokolenia wstecz. Z tego przychodzą sny, gdy spotykam się z nimi, widzę swoje dolegliwości, czuję ich dawne problemy, emocje, które je spowodowały i ciągną się w moim ciele nadal. I oni są wdzięczni za to, że ich uwalniam od tamtego nierozwiązanego ciężaru, bo również i im, tam gdzie wylądowały ich cienie, staje się lżej, gdy wiedzą, iż sobie z tym radzę, że to przepracowuję, to, z czym sami sobie nie poradzili, co ich zabiło. Jako gałązka z tego samego pnia drzewa, która jeszcze wypuszcza liście i sprawia, że drzewo żyje, pamięta, zieleni się i zrzuca liście, rośnie, trwa. Świadomość potrafi wiele uzdrowić. Właśnie to robię, nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Każda pojedyncza istota jest fragmentem całości, odbiciem całości, zatem i całość może zyskać dzięki niej. Wchodzę w wiek wstępnej starości, a starość pomaga rodzinie, także tej żyjącej - na inny sposób, jakże niedoceniany teraz! 

Dodatkowo witaminy D3 i A+E, suplementacja jodu, patrzenie zamkniętymi oczami i trzecim okiem w słońce na niebie, i humor się poprawia, myśli płyną jasno i w najlepszą stronę. Nie traćmy ducha. Duch jest i będzie z nami, naszym stałym wiernym pomocnikiem.

9 lutego 2021

Odśnieżanie

Przez kilka lat bez zimy wszyscy się odzwyczailiśmy, nawet kury i indyki oraz gęsi i kozy od śniegu i mrozu. Tymczasem wreszcie przyszła. I odejść nie zamierza. Kozy w większości nie chcą nawet raciczki na śniegu postawić i odstawiają księżniczki na grochu przy próbach wyciągnięcia je na spacerek. Drób w wietrzne i śnieżne dni trzymam zamknięte, dokarmiane są w środku, aby nie traciły cennego ciepła i nie zmokły. Ale w taki jak dzisiaj dzień, gdy padać wreszcie przestało, a temperatura około minus 7 stopni to jakby żadne zimno, wyszły na zewnątrz. Gęsi zabrały się ochotnie za jedzenie śniegu, bo woda ciągle jednak szybko zamarza w garze. Tymczasem można przecież tak sobie poradzić.

Na wiosce pojawiła się machina gminna i drogi zostały odśnieżone, jak przystało już po zakończeniu opadu, który trwał od wczoraj.

Psy nie omieszkały przywitać warczącego pojazdu zdrowym wiejskim ujadaniem przy płocie.

Nas też nie ominęło ponowne odśnieżanie podwórka. Jak widać droga do bramy całkiem długa, na tyle, aby trochę się zasapać przy szuflowaniu.


Przy domu takie oto kwiatki pozostaną. Zresztą przy każdym budynku się gromadzą, z racji spadzistych dachów, z których śnieg zsuwa się bieżąco, nie czyniąc nikomu szkody, jedynie tworząc zaspy, które znikną dopiero na wiosnę.