W ogródku przydomowym tunel podręczny został obsiany, trwają pierwsze zbiory zieleniny, a drugi w nowym odgrodzeniu gospodarskim - przygotowany i obsadzony sadzonkami pomidorów. Grządki pod włókniną (jest ich więcej, niż na zdjęciu) chronią kiełki ogórków i inszych dobroci. O, nawet mnie widać na tym obrazku.
No, i zimne zośki odeszły, nieco naruszywszy kwiatostan sadu jabłoniowego. Temperatura w nocy była bliska zeru, acz obyło się bez przymrozków, a na początku spadł nawet śnieg. Tak to wygląda teraz:
Widać, że część kwiatu zżółkła. Dopiero za jakiś czas zobaczymy ile owoców będzie latoś. Z bliska wygląda to tak:
Ponadto trwa praca budowlana. Ponieważ idzie kryzys, nie łudzimy się, że trzeba się przygotować na głód i susze letnie, jak mówią nie tylko moje przeczucia, postanowiłyśmy zainwestować w profesjonalny tunel ogrodniczy. Konstrukcja została odkupiona od dawnych ogrodników z ogłoszenia, przewieziona lawetą w częściach, złożona własnymi siłami. Ale najpierw sołtys kawałek sadu, uwolnionego wcześniej od jabłoni, które uschły ze starości i zostały wycięte, wziął i przeorał. Anna pożyczyła w mieście glebogryzarkę i sama "pogryzła" glebę. Pomagier wyrównał co się dało na koniec i powoli budujemy pierwsze próbne grządki. Całkowicie rzecz ma ruszyć w przyszłym sezonie.
I widok wprost. To jeszcze oczywiście nie koniec. Ledwie półmetek.
A dzisiejszej nocy wylęgły się pierwsze indycze pisklęta. Jednak to już inny temat.