Gospodarstwo wystarczalne

Gdzie?
Za Bugiem. Pogranicze polsko-białoruskie. Hajnowszczyzna. Otulina Puszczy Białowieskiej.
Oto od czego zaczynałyśmy, w 2008 roku.


Stuletnia dwuizbowa chata, nieczynna stara studnia, zawalona obora i stodoła, stary spichlerzyk (ten w najlepszym stanie). To wszystko zarośnięte zielskiem, krzakami, dziczkami śliw, klonów, akacji, czeremchy, dzikiej róży i chwastów. I jakiś szczególny klimat miejsca...


Od czasu zakupu i osiedlenia się stara chata zaczęła dość szybko (pominąwszy okropny okres załatwiania projektu i procedur urzędowych) zmieniać wygląd. Podobnie zresztą i obejście. Zdążyłyśmy nakryć ją dachem i zamontować ogrzewanie tuż przed zimą 2009.


Poniżej faza przejściowa wiosną 2010 roku (przed szalowaniem budynku)...


A taki oto rezultat został osiągnięty w 2011 roku.


Zamieszkały przy nas kozy, kury, czasem różnych zabawnych ras, gęsi (garbonose i białe), czarne, czerwone i lawendowe indyki, kaczki oraz psy i koty. Bywały perliki albo kury czubate.

Drobna, ale zarejestrowana i będąca pod stałą kontrolą weterynaryjną hodowla kóz sprawia, że dysponujemy pewną ilością mleka koziego. W sezonie codziennie przetwarzamy je na ser świeży podpuszczkowy, dojrzewający (miękki i twardy. gdy starcza mleka), twaróg, ser topiony, mleko zsiadłe, kefir lub jogurt. Nigdy nie były to ilości "przemysłowe", ale po gospodarsku dające się zaoferować przygodnym smakoszom.

Przez kilka lat nasze przyzagrodowe stado kur składało się średnio z pięciu-sześciu niosek i koguta. To naprawdę wystarczająca ilość na własne potrzeby, a latem nawet dająca nadwyżki na tyle, że kury zarabiały na swój wikt i opierunek.
Od 2010 roku rozwijałyśmy małą hodowlę zielononóżek, w porywach bywało ich do 15 sztuk. Mnożyły się same w naturalny sposób. Jednak stado przetrzebione przez lisa i ptaki drapieżne zestarzało się i zmalało tak znacznie, że w 2015 stało się konieczne dokupienie kilkunastu piskląt. Rokrocznie do sezonowej hodowli dochodziły także koguty, kaczki albo gęsi. Do 2020 roku oprócz kilkunastu kur ras mieszanych oraz dwóch kogutów, mieszkały przy nas stale małżeńska para garbonosych gęsi kubańskich (Pulcheria i Balbin) oraz stadko indyków kolorowych (czerwono-czarnych i lawendowych) pod wodzą czarnego indora Zdzicha. W końcu została stara gąska Pulcheria, ostatni indor Igor i dwie stare kury, których nawet lis nie zechciał ruszyć. Jedna z nich zeszła już śmiercią naturalną. Ostatnia zaś wciąż zasila naszą lodówkę w jedno jajo co dwa dni.


Zabawną i rozczulająca mieszkanką zagrody od 2021 była również Kaczusia Kasia. Znosiła jaja dla uczulonej na żółtko kurze gospodyni aż do "ataku głodnego lisa".


Kilka lat usiłowałyśmy nauczyć się pszczelarstwa. Jeden rój posłużył nam i ogrodowi swoją pracą i obecnością jako szkoła dla nas współżycia i czerpania wzajemnych korzyści. Pierwszy własny miód w pierwszym roku to było prawdziwie głębokie i cudowne przeżycie! W kolejnym sezonie ilość uli nieco przyrosła, a razem z nimi pracy i nauki. Sprawy posuwały się do przodu ze zmiennym szczęściem z racji wymierania rojów przez 3 lata, po czym pszczelarstwo zanikło z powodu braku miodowych sukcesów. Nie jest to łatwa sztuka.

Od 2020 roku pojawiło się tunelowe ogrodnictwo. Wraz z nim w sezonie nieco nadwyżki rzodkiewki, ogórka, pomidora, papryki a także kapustnych, sałaty, jarmużu na sprzedaż. Zbyt małe zainteresowanie klientów sprawiło, że rozmach zmalał i teraz uprawa zmniejsza się do poziomu, który potrafimy przejeść wraz ze zwierzętami.
Bez uprawy permakulturowej nasza słaba ziemia nie dawałaby większych plonów. Dzięki wzniesionym grządkom, wałom słomianym, corocznemu użyźnianiu gleby kompostem z koziego nawozu itp. udało się zaprowadzić przydomową plantację porzeczek i malin i co roku zbierać pokaźną ilość dyni, cukinii i patisonów, które służą nam i kozom za pożywienie do następnego lata.

Rozwijamy wciąż swoje zainteresowania różnymi rzemiosłami.
W gospodarstwie znalazło się miejsce, gdzie można upiec chleb, bułki, babkę ziemniaczaną, mięso lub wysuszyć owoce czy grzyby w piecu chlebowym. Jest też wędzarnia i grill. Zdarzało nam się organizować pokazy takiego pieczenia.

Koło garncarskie, na którym powstają rozmaite naczynia z gliny zapoczątkowało stworzenie własnej pracowni ceramicznej. Z czasem wzbogacił ją niewielki piec do wypalania ceramiki, co sprawia, że powstają w pełni własnoręcznie wykonane, zdobione, szkliwione i wypalane naczynia i inne prace z gliny. Jest też możliwość zamówienia sobie prywatnych warsztatów ceramicznych w sezonie w naszym gospodarstwie. Jak również wyjazdowych w bliskiej okolicy.

Krosno, na którym tkane były chodniki z resztek materiałów. Bywały u nas pokazy snucia i tkania. W tej chwili zajęcie przygasło na rzecz innych prac, ale zawsze można do niego wrócić.

Na własne potrzeby wytwarzamy mydło z roślinnych tłuszczów, koziego mleka i łoju oraz dodatków ziołowych. W praktyce nie stosujemy już mydeł przemysłowych, z wielką korzyścią dla zdrowej skóry. W razie potrzeby potrafimy także zrobić kosmetyki do ciała, kremy, maści lecznicze na bazie stosownych ziół, szampon, płyn do zmywania, kule kąpielowe.

Poznałyśmy tajniki szycia ze słomy - koszy i koszyczków, korobek czy słomianych tac. I takie pokazy u nas bywały.

Zajmuje też nas od czasu do czasu własnoręczna snycerka, którą z wolna ozdabiamy chatę, altanę i budynki.

Historia osiedlenia się na wsi, remontu i rozbudowy starej chaty, zastosowanych rozwiązań w domu i zagrodzie znajduje się w pierwszych wpisach tego bloga z marca 2010 roku.

W tej chwili gospodarstwo powoli zwija skrzydła, z racji niewielkiego zainteresowania produktami naturalnymi, które stałością sprawiłoby, że nasz wkład pracy zwróciłby się i miałby sens. Poza tym coraz trudniej o pomoc i pracowników dorywczych przy pracach takich jak sianokosy czy remonty ogrodzeń, itp. System zwycięża w umysłach ludzkich na tyle, że nawet mieszkańcy miasteczek i wsi zaprzestają pracy na rzecz łatwiejszych zarobków. Trudno, przechodzimy stopniowo na myślenie głównie o sobie i na naszą niewielką skalę potrzeb.

Z czasem powstały różne filmiki, niektóre kręcone w naszym gospodarstwie ręką Sąsiada z Polesia. Oto one:
Nasza wieś okiem przejezdnego turysty
Nasza wieś z drona
"Ściopa prezentuje..."
Warsztaty tkackie w naszym gospodarstwie
Warsztaty plecenia ze słomy w naszym gospodarstwie
Przedstawiamy nasze kozy