3 listopada 2019

Wystawki ciąg dalszy

Za oknami już przez większość dnia pochmurno, chłodny wiatr. Kozy plączą się po pastwisku, skubiąc resztki zgryzionej trawy i nawet nie dążą do ucieczki. Wszędzie wokół taki sam brak paszy, liście opadły i butwieją, trawy w zaniku, sterczą jedynie gołe gałązki krzewów. Nie ma więc po co się wyrywać. Są już dokarmiane sianem.
Mleka coraz mniej. Robię z niego jedynie twaróg, którym częściowo dokarmiam drób oraz gęsią i indyczą młodzież, częściowo go zjadamy, a resztki zamrażam na czas, gdy nie będzie już mleka.

Tymczasem pozostały jeszcze nieopublikowane zdjęcia z sesji słonecznej, ceramiki wyciągniętej z pieca. Spieszę je zatem dodać, nim się pora roku zdezaktualizuje.

Poniżej naczynie na kłębek wełny lub nici, przydatne do robótek, bo nić snuje się równo i wełna nie plącze...


I kubki, takie, siakie...


Ten np. zdobiony odbitką liścia paproci. Przy naczyńku służącym do stworzenia kaganka, świecy zapachowej bądź znicza.


I znów kubek.