Dzisiaj odbył się w naszej zagrodzie kolejny, już trzeci pokaz. Tym razem tkania na krosnach.
Przybyły dziewczynki z opiekunkami z miasteczka oraz sąsiad z Polesia. I zaczęła się zabawa w tkanie chodnika.
Oto scena, którą ujrzałam wchodząc do "szkółki ginącego rzemiosła", urządzonej na chwilę w chatce dziadka.
(Obróbki okna i drzwi z framugą tj. zaokrąglenia, przybyły niedawno).
Kiedy dzieci z opiekunkami odjechały, pierwej po pilnej pracy obejrzawszy z ciekawością pasące się stada owiec i kóz na naszej wiosce, rowerami, bo połączone to było z wycieczką plenerową, zjawili się nowi goście i nowe chętne do zapoznania się ze starożytną sztuką tkania na krosnach. Aż z samej Ameryki i Albionu. Jak widać nasza znajoma polska amerykanka poczuła wenę, i powiem, że ruchy, które wykonywała znamionowały specjalistkę, chyba z poprzedniego życia.
I towarzysząca jej osoba, którą pewnie niektórzy rozpoznają rodem z innego bloga... Świeża Podlasianka, nowa sąsiadka z drugiej wsi. Nie omieszkała wpleść w powstający chodnik swojego rządka.
Swoją drogą tyle właśnie udało się dzisiaj wyprodukować chodniczka rękami różnymi, dzieci wybierały kolory według własnego gustu i tkały tyle, ile chciały.
Można zerknąć w zapis filmowy, na YT.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=XwcC6Ktwer8
ES
Witam!
OdpowiedzUsuńFajnie, że tu zajrzałam, zostaję na dłużej ;)
ja również z pogranicza wschodniego :)
pozdrawiam znad samego Buga!
Cały czas się zastanawiam, co mnie podkusiło taką minę walnąć ;-)))))))
OdpowiedzUsuńTaka czy inna mina. Ta, całkiem niezła jest. ;-) ES
OdpowiedzUsuń