Mela czuje się dobrze, lekko utyła, nabrała wigoru, dostaje zestaw witaminowo-mineralny, obyło się bez zastrzyków. Ostatnia pogoda , zmienna, ale i wspomagająca żyzność traw na naszej piaskowej wiosce. sprzyja temu, aby się najadła do syta.
Zieleń wszędzie wokół jest głęboka, czysta, intensywna, wciągająca wzrok w jakieś planetarne głębie.
Stworzenia rosną, choć i zaczynają się problemy. Jak z kaczusiami, które upodobały sobie ucieczki na pole. Daleko w pole. Odnaleźć je i przygodnić z powrotem do obejścia to wiele czasu i zachodu. Dzisiaj zrobiły to trzykrotnie.
Odkryłyśmy, że gdzieś na terenie naszego gospodarstwa mieszka dudek! Pierwszy raz, gdy przeleciał mi blisko przed oczami uznałam za czarowny moment jak z baśni, istny zwid. Później jednak Anna natknęła się na niego na poddaszu obory, gdy ściągała siano dla kóz. Dzisiaj widziałam go lądującego na drodze. Pojawia się i znika.
Praca z wolna, bardzo z wolna, ale stopniowo posuwa się do przodu.
Pomiędzy burzo-deszczami, w ciepłym słońcu, pośród brzęczących owadów.
Oj mnie praca czeka w tych chaszczach ;)
OdpowiedzUsuńRuszamy pojutrze najpewniej, juz mam papiery na przewóz konia, tak więc do zobaczenia po niedzieli :)