Śmiech. Zaszła pomyłka w obliczeniach. O równy miesiąc. Felicja ma termin na mn.w. 15 czerwca, a nie maja, jak to w pośpiechu po tylu kryciach co miesiąc obliczyła była Anna. A potem nie sprawdziła drugi raz. Zatem proroctwo naszego szanownego Gościa, że będzie kózka, ma szansę jeszcze się spełnić!
Dzisiaj znów były dwie burze, kozy większość czasu przestały w oborze, ale rankiem i przedwieczorkiem zdążyły się popaść. Zachmurzyło się i nieco ochłodziło, cieszy mnie to, bo można ze stadem wytrzymać na łące, nic nie lata z gwizdem i bzykiem wokół głowy i nie trzeba się oganiać od nalatujących zewsząd ślepaków.
Anna bierze ze sobą na wypas laptopa, aby zajmować się projektowaniem grafiki do tego i owego. Ja trzymam jedynie laskę pasterską i wchodzę w rytm rośnięcia traw, i żerowania kóz. Takie spowolnienie tempa wycisza organizm, ale nic to w porównaniu z rytmem kamieni, morza, gór, kosmosu!
Anna najczęściej zajmuje się ostatnio wyrzynaniem deseczek do altany i snuciem nici do kolejnego projektu tkackiego. Całe gospodarstwo zatem na mojej głowie.
Jest już na świecie 13 kurczaczków zielononóżek.
No i wlasnie ja nie wiem, czy sie ktos nie pomylil przy jednej z klaczy... a kupilam juz zrebna.
OdpowiedzUsuńW czwartek przybywam ze sprzetem koszacym ;)
pzdr
Hehe, welikoje świato akurat. Coś jak Boże ciało. Chyba niewiele ukosisz. ;-)))) No, to wpadnij choć na chwilę. Zdrówko, Ewa
OdpowiedzUsuńKosic tyle skosze, coby namiot rozbic he he. A wpadne nawet i na dwie chwile, toc Was dawno nie widzialam :)))))
OdpowiedzUsuńA potem pojade targowac woz od sasiada ;)
To nie zapomnij flaszeczki. Bez tego na Podlasiu żaden handel się nie udaje. ;-) ES
OdpowiedzUsuń