13 czerwca 2013

Przekaz pokoleń

No, więc tak to mniej więcej wyglądało w naszej chatce dziadka. Od ósmej rano rozpoczął się przekaz pokoleń. Pani Nadzia uczyła Anię podstaw sztuki snowalniczej.
W tle córeczka Oli, kilka minut wytrzymała spokojnie, a jakże, i ciekawie się wszystkiemu przyglądała. Może kiedyś to sobie przypomni? I poczuje impuls, kto wie?


Tu już pracują pilnie trzy pary rąk. Pani Nadzi, pani Wiery i Anine.


Starszyzna skupiona na rzeczy samej. Żadnych banialuk i bajek, tylko przewlekanie i wiązanie nici w odpowiednich oczkach.


Obok nasze nowe stare krosna w prawie całej okazałości (zostały one podniesione z kompletnego zapomnienia i odrzucenia w obórce sąsiada z Polesia, gdzie przed dewastacją i spróchnieniem uchroniły je jedynie zwały słomy, pod którymi były ukryte całe lata). Z sosnowego drewna.
Obok zaś, po raz pierwszy na blogu we fragmencie ujawnia się kredens Czar Podlasia, który przywracałam do blasku w zeszłym roku.


- "Stare ręce już nie takie jak za mołodoj diewcziny" - stwierdzała filozoficznie pani Nadzia, pracowicie się nimi posługując. Bez odpoczynku cały dzionek.


O, tak to wyglądało. Każde oczko w nicielnicy trzeba było przewlec nicią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz