Łacio zniknął. Nie pokazał się od ponad tygodnia. Obawiam się niestety, najgorszego tym razem. Jego zapach zaczął znikać z domu i obejścia i w rolę naczelnego kocura z dnia na dzień wciela się Jasiek. Polega to głównie na głośnym kocim zawodzeniu podczas obchodzenia terytorium. Jak to on, rzadko bywa w domu, wpadając jedynie na główne posiłki i świeże mleko.
Wczorajszy nów księżyca sprowokował wylęg jaj, na których zasiadła Usia pod wanną. Jakiś czas temu zabrałyśmy je stamtąd, dołożyłyśmy do jednego z gniazd i posadziłyśmy na nich Usię, w zamian za jedną kwokę, która ma chyba ptasie ADHD i nie potrafiła cierpliwie usiedzieć w gnieździe. Jest już 8 kurczątek na tym świecie. Zostały odebrane kwoce, przebywają w pudełku pod żarówką w kuchni. Kwoka musi wysiedzieć jeszcze pozostałe jaja, które mają nieco późniejszy termin.
Dzisiaj były dwie burze. Druga trwała długo, kręciła się nad okolicą i kilka razy wracała. Spadł długi obfity deszcz, który ochłodził i oczyścił wreszcie atmosferę. Kiedy wyszło w końcu słońce kozy zdążyły się jeszcze popaść na łące, bardzo zadowolone ze zniknięcia mucholi.
Pogoda nie przeszkodziła uwędzić kilka serków.
szkoda Łacia może jeszcze wróci...
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze wróci (Łacio ) - moja koteczka wróciła po 11 dniach - bądźcie dobrej myśli, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoja lachudra Bill zniknal na 3 tygodnie... tez obawialam sie najgorszego, no ale wrocil na dzien matki...
OdpowiedzUsuńPrzywiozlam ze soba odpowiednia ilosc sprzetu koszacego i tnacego, pod koniec tygodnia zaczne zmagania :)
pzdr
A.