30 maja 2022

Koniec maja

Po suszy nadeszły deszcze. U nas na wiosce, przez meliorację przed laty pozbawionej naturalnego wodnego wzmocnienia, a pobudowanej na leśnych piaskach, to łaska boska dla schnących szybko łąk i ogródków działkowych. Coraz zresztą mniej licznych nawet na wsi, bo mało komu się chce w ziemi grzebać, gdy można do Biedry, Lewiatana czy innego zbiorowego potwora marketowego skoczyć i za grosz kupić sobie konserwowane jedzonko w pięknym, kuszącym oko opakowaniu. Słychać jednak, że na wioskach "mokrzejszych" od naszej ludzie już narzekają na nadmiar wilgoci i komary.
Jeśli ktoś u nas narzeka, to kozy, które w ulewny czas muszą siedzieć pod dachem, a siano już im nie w smak.

Z wydarzeń, to odbyły się szczęśliwie dwa lęgi indycze, wszystkie jaja okazały się zalężone i dzieci żwawe. Od razu bez zwłoki wykupione. W narodzie jeszcze duch ostrożności czuwa i jak ktoś pracy się nie boi to inwestuje w drobną hodowlę i działkę przywraca do użyteczności. Mam wciąż nadzieję, że się nie damy czającemu się w krzakach powrotowi komuny w nowoczesnej odsłonie!

Klon znowu się nadłamał podczas porywów wiatru, tym razem konar upadł na wóz stojący pod drzewem. Na szczęście nie był tak wielki i ciężki jak poprzednie i obyło się bez uszkodzenia. Anna wsiadła na Władka Turowicza i miała okazję wykazać się precyzją niedawno upieczonej traktorzystki, podjeżdżając tyłem do woza. Ja zaczepiłam go sprytnie i tak został wydobyty z miejsca zaparkowania, z którego ręcznie może trzy silne osoby by go wypchnęły, a może nie. W sumie od początku roku klon dał sporą ilość drewna opałowego, które pocięte już piłą układamy pod daszkiem na następną zimę.

Zmieniamy także meble w kuchni, przygotowując się do gruntownego remontu instalacji różnego rodzaju i unowocześnień. 

W tunelu zaś sadzonki przyjęły się i rosną. Z nowych zbiorów sami popatrzcie co się dało zyskać.

23 maja 2022

Truskaweczka jaskółeczka

I nagle temperatura wzrosła, suche ciepło, po czym przyszedł wietrzyk, złamał kolejny konar klonu, który upadł na wóz, na szczęście nie był wielki i wóz wytrzymał, i przez kilka godzin trwała awaria prądu w okolicy. Staruszek się wyraźnie sypie i nadchodzi jego czas. Przyzwyczajamy się do myśli o jego wycięciu, dla własnego bezpieczeństwa. Ale łyso nam.

I zaczęło wreszcie padać, głównie w nocy, a w dzień co najwyżej rosić. Pastwisko i poletko dyniowe dostały zatem zastrzyk życia, uff. Sad w samą porę okryty kwiatami został zapylony stadami bzyków w piękny boży dzień przed wiatrem.

Anna przesiaduje na swoich ogrodniczych włościach pasjami. Pieli, podlewa, sadzi. Pomidory i papryka już są w gruncie. Ogór posiany, wschodzi. Ja robię to co zawsze, codzienny ser lub sery, obiad, palenie pod płytą, gotowanie karmy. I czasem w gwiazdy zaglądam, ucząc się widzieć. Coś piszę, notuję, rozmyślam.

Rzodkiewka jeszcze się trafia spomiędzy rosnących już innych roślinek. Ale większość już wyrwana i wykorzystana. Jakieś kim-ći, kwaszone, surowe w sałatkach i na kanapki, raz zupa (jakoś mnie nie zachwyciła), a gros zeżarły z apetytem kozuchy.

I pierwsza truskaweczka-jaskółeczka. Na razie po kilka garści dziennie, ale już niedługo ruszy większe owocowanie.

Oto pozimowa Pasza przed wiosennymi postrzyżynami. Trzeba już kudełki obciąć, bo jest jej zwyczajnie za gorąco w słoneczne dni na dworze.

18 maja 2022

Stary sad

Zimna zośka wieje lodowatym polarnym powietrzem już od kilku nocy, poranki i wieczory są rześkie, acz w ciągu dnia słońce mocno i jasno świeci, przełamując chłód. Niemniej sadzonki wciąż nosimy, rano do tunelu, wieczorem do domu. Ładnie podrosły ostatnio i szkoda by je było w ostatniej chwili stracić przez przymrozek.

Anna wyrwała już ostatni szpinak, którego przerośnięte grube badyle są ogromnym przysmakiem kóz. Wciągają jak odkurzacze także liście rzodkiewki. To takie nowalijkowe zastępstwo za dynię, która właśnie wzięła wyszła, a całą zimę jadły ją dwa razy dziennie. Codziennie też wychodzą na pastwisko, więc już też na sianie jest oszczędność. Dostają tylko od wielkiego dzwonu, gdy muszą jednak w oborze z jakiegoś powodu zostać dłużej.

Forsycja, klon i czeremcha już przekwitły. Ruszył bez. I sad. A raczej jego resztki, które już się chylą co roku bardziej. Po każdej zimie jedno, dwa drzewa wycinamy, złamane pod śniegiem, albo uschłe. Niemniej, choć zawsze wątpimy, czy zakwitnie, bo te dawne odmiany mają swoje ustalone pory, to zawsze bucha kwieciem. I zawsze w najchłodniejszy czas maja, w zimną zośkę! I choć to zawsze nieprawdopodobne nam się wydaje, nigdy nie zwarzyło kwiecia na tyle, aby nie było owoców.


W części wyłysiałej już z drzew stanął tunel, grządki wzniesione, i posadziłyśmy w zeszłym i w tym roku kilka drzewek owocowych (przyjęły się) i krzewów jagody kamczackiej.

11 maja 2022

Ptasie pogaduszki

Pogodnie, sucho, choć poranki i wieczory jeszcze rześkie. Kilka dni temu stado wybiegło z radością na pastwisko. Było tak szczęśliwe, że długą chwilę stałam i gapiłam się z górki na nie, jak poczuły "wiatr we włosach". Uświadomiłam sobie, że jestem z nimi całością. Bezwzględnie. I jeszcze z drzewami, i ptakami świergoczącymi i furkoczącymi nad głową, z gałęzi zewsząd. Często odgwizduję im i mam wrażenie, że rozmawiamy, bo ptaki kontynuują rozmowę. Choć pewnie podkpiwają sobie ze mnie, bo moja ptasia mowa bardzo jest niezręczna.
Udało się nam wcześniej rozwieźć z dawna przygotowane nowe dębowe słupy w miejsca nadwyrężone przez czas i różne zwierzęce ataki, wykopać dziury, wstawić je, po czym Andriusza pomógł je wpisać w ogrodzenie. Trawa jeszcze niewielka, ale zieleni się, a przestrzeń jest na tyle duża dla nielicznego stadka, że nie ma problemu, że ją wyżrą wcześniej, nim urośnie. Bywają z rzadka lekkie opady nocą, ponadto pojawia się poranna rosa, dzięki bliskości lasu i jakoś rośnie, choć wolno. Niemniej widmo suszy istnieje.

Komarów właściwie nie ma. Ani nawet meszek. Muchy pokazują się pojedynczo. Za to jest sporo bzyków, pszczół sąsiada, dzikich pszczół, osek i trzmieli. Sporadycznie motyle. Kwitnące teraz krzewy i drzewa, czeremcha, klon, śliwa, dzikie grusze, świdośliwa, porzeczki przyciągają ich mnóstwo i od rana aż huczy w ich pobliżu. Przepiękny dźwięk i wibracja pobudzająca do życia i aktywności.

W dużym tunelu rozłożyłyśmy system nawadniający. Podupadłą konstrukcję małego tunelu, zawalonego przez śnieg, pomógł podnieść Andrij i znów coś tam będzie posiane. A może już jest? Anna pilnie ogrodniczy każdego dnia od rana i nie nadążam z jej osiągnięciami. W każdym razie obsiałyśmy już poletko dyniowe i trwają rzodkiewkowe żniwa. Wielka skrzynia codziennie. Korzonki idą do zjedzenia dla nas i kóz (dynie zeszłoroczne już praktycznie się kończą i rzodkiewka jest następnym ich pokarmem), liście zjada drób, kaczka, gęsi, indyki oraz kozy również. Ponadto jako wymiana sąsiedzka i zapłata za pomoc pomagierowi też się przydają.

Do tego codziennie trzeba wiaderko mleka przerobić. Zajęć zatem nie brakuje.

5 maja 2022

Stadny odpoczynek

Prace ogrodowe posuwają się stopniowo do przodu, głównie dzięki determinacji Anny. Ona to naprawdę lubi! Co możecie zobaczyć. Glebogryzarka z boku i efekt jej pracy. Podłoże pod zasiew. Który potem będzie zabezpieczony ściółką przed zarastaniem.

Po pracy odpoczynek, stadny. Trawa jeszcze maleńka, poza tym pogoda szczędzi wody, noce i poranki wciąż są chłodne, więc kozy muszą zadowalać się ogryzaniem krzaczków i gałązek brzozowych głównie. Dzieciaki niedawno po raz pierwszy wyszły na pastwę. Ale było płaczu, nawoływań, strachu i podniecenia!

Wiem, u was już wiosna w pełni. Ale u nas ledwie dwa dni temu zauważyłam rozkwitły w sadzie żółty mniszek, poczułam wieczorem zapach kwiatów czeremchy, zakwitł też stary klon, brzozy puściły listeczki, a u sąsiadów śliwa się bieli. Wiosnę czuć raczej dzięki bzykom, pszczołom i bąkom, które kręcą się za jakimkolwiek pożytkiem, ptakom budzącym o świcie, jaskółkom furkoczącym nad głową i żurawiom lub bocianom lecącym wysoko lub kołującym nad łąkami.