Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
O, a ja bym właśnie takiej agroturystyki chciała, żeby w życiu gospodarstwa uczestniczyć. Nauczyć się krowy doić, kury macać... Może brzmi śmiesznie, ale jak szukaliśmy na jesienny urlop agroturystycznego gospodarstwa, tośmy znaleźli tylko anonse o "TV w każdym pokoju", "jeździe konnej na godziny" i tyle. Katastrofa, jeśli o nasze oczekiwania chodzi.
Nie brzmi śmiesznie. Jak najbardziej pozytywnie. Ale chyba jesteście chwalebnym wyjątkiem od reguły... ;( tak wynika z moich doświadczeń (także z takimi rzadkimi gośćmi deklarującymi chęć pomocy). Pozdrawiam Ewa S.
O, a ja bym właśnie takiej agroturystyki chciała, żeby w życiu gospodarstwa uczestniczyć. Nauczyć się krowy doić, kury macać... Może brzmi śmiesznie, ale jak szukaliśmy na jesienny urlop agroturystycznego gospodarstwa, tośmy znaleźli tylko anonse o "TV w każdym pokoju", "jeździe konnej na godziny" i tyle. Katastrofa, jeśli o nasze oczekiwania chodzi.
OdpowiedzUsuńNie brzmi śmiesznie. Jak najbardziej pozytywnie.
OdpowiedzUsuńAle chyba jesteście chwalebnym wyjątkiem od reguły... ;( tak wynika z moich doświadczeń (także z takimi rzadkimi gośćmi deklarującymi chęć pomocy).
Pozdrawiam
Ewa S.