Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
7 marca 2010
Dlaczego kozy
Dlaczego kozy? A nie na przykład konie czy lamy, alpaki albo strusie? To typowy rozrzut hodowlany u osiedleńców-pionierów, zdobywców na nowo ojczyźnianej ziemi niczyjej.
Zaczęło się od potrzeby swojego mleka, jeszcze na "cudzym". Ziemi wtedy było do dyspozycji tyle, ile przydzielano kiedyś emerytowanym rolnikom, pół hektara wokół domu. W większości była to łąka, i kawałek starego sadu.
Krowa wydawała mi się i nadal wydaje wielka i straszna w swojej wielkości. Może kopnąć, machnąć ogonem przy dojeniu i człowiek wychodzi z obory z lajpem na twarzy albo podpierając się na jakimś kosturku. Trzeba być z nią obznajomionym od dziecka, dobrze czytać reakcje i odpowiadać w jej języku. Albo być przynajmniej silnym i młodym, aby ją okiełznać.
Krowa daje za dużo mleka na potrzeby jednej czy dwóch osób. A za to żre tyle, że trudno tym dwóm osobom zebrać własnymi mięśniami stosowną ilość siana na zimę. Mam na myśli osoby nie ze wsi, rozwijające do tej pory mózg, a nie bicepsy. No, i kiedy się cieli stwarza wiele problemów.
To był argument za kozą.
Koza jest nieduża, łatwa do opanowania, a do tego miła i kontaktowa.
W życiu realnym prędko pojawiły się argumenty przeciw. Trzeba im było sprostać.
Koza jest ruchliwa, nie znosi uwięzi, bo nie pasie się wtedy. Woli przy tym zjadać krzewy, ogryzać korę z młodych drzew, niż paść się jak Pan Bóg przykazał na płaskiej łące.
Na pierwszy rzut poszedł ogródek kwiatowy z odwiecznymi "babcinymi" irysami i narcyzami, także przebiśniegi, krokusy, zginęły też spod okien malwy, bezpowrotnie. Padło winne grono, maliny i krzewy porzeczek, czerwonych i czarnych. Również dziki bez.
Przy kozach pojawia się zatem ważki problem ogrodzenia. Skutecznego ogrodzenia.
Może nim być zwykły płot ze sztachetami (estetyczny), o ile nic przy nich kupą nie zalega takiego, na co można by się wspiąć i przeskoczyć go. Metr dziesięć, metr dwadzieścia wystarczy.I furtka musi być szczelnie zamykana. Każda niedoróbka, czy słabość płota (wyłamana sztacheta, osłabiony słupek, niezamknięta furtka) prędzej czy później jest wykorzystywana przez kozią inteligencję do sforsowania płota i szczęśliwego buszowania po cudzym.
To jest argument przeciw.
Za to koza je tyle na tydzień, co krowa w ciągu jednego dnia. Siano może być zbierane późno, przerośnięte, zachwaszczone, tym lepiej im smakuje. To zaleta.
Jednak dojność kozy w dużej mierze jest mityczna. Mieć kozę, która daje 3 litry mleka dziennie, nie zasusza się sama w okolicach grudnia, a nawet można ją doić dwa-trzy lata bez zakocenia to spory ewenement, w rodzaju krowy-rekordzistki. Codziennym doświadczeniem z kozami jest fakt, że dają średnio 1,5 litra mleka na dzień przez ciepły sezon i przez zimę do pierwszej trawy jest się bez mleka zupełnie.
W takim wypadku pojawia się wyjście. Kozy mnożą się częściej i łatwiej, niż krowy. Ich ciąża trwa 5 miesięcy, a nie 9. Rodzą łatwo, przeważnie dwójkę koźląt. W tym tempie przyrastają do kwadratu ilościowo. Z jednej kozy na drugi rok można mieć 3, na trzeci rok 6, na trzeci rok - 12... Oczywiście to teoria. Bo są wśród potomstwa ciąże pojedyncze oraz rodzą się także koziołki.
A z koziołkami trzeba coś zrobić. I trzeba się tego nauczyć. Nie ma to tamto. Warto podkreślić tu fakt, że hodowla kóz oprócz mleka i sera daje również mięso. Zdrowe, chude, soczyste i smaczne.
Może na dziś skończę wykład dla potencjalnych koziarzy z miasta, którym się marzy własne mleko i sery.
Podam jedynie gołe fakty.
Zaczęłyśmy od kupienia jednej dojnej kozy z koźlęciem płci męskiej, jednej zakoconej kozy i jednej jałóweczki. W 2006 roku. Obecnie, w 2010, mamy z nich (przy pewnych manewrach z kozłami) 7 matek dojnych i 10 tegorocznej młodzieży (na 7 kózek są 3 koziołki).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1.Ile zajmuje na dziennie zajmowanie się tym stadkiem? Mam na myśli dojenie, karmienie itp.
OdpowiedzUsuń2.Piszesz:
"Koza jest ruchliwa, nie znosi uwięzi, bo nie pasie się wtedy"
Czy to oznacza, że gdy kozę przywiąże się do palika, to nie będzie jadła?
3.Jeżeli chodzi o ogrodzenie, to na dłuższą metę polecam założenie małego zagajnika odroślowego robinii akacjowej. Daje dobre przyrosty (gdyby nie jej twardość, to dobra roślina na biomasę), długo wytrzymuje bez impregnacji w glebie (ponad 30 lat), wiąże azot z powietrza. Niestety sama robinia jest trująca, nie wiem jak na zdrowie kóz może wpłynąć obgryzanie przez nią tego drewna.
4.Do jakiego mięsa kozina(?) jest podobna w smaku?
Wojtku, już odpowiadam.
OdpowiedzUsuń1) W zimie nie ma udoju i nie ma wypasu, zatem to dwie chwile, rano pół godziny, przed zmierzchem drugie tyle. Czasem zajrzeć, pogadać, siana podrzucić i napoić. Latem więcej. Dojenie nie jest bardzo pracochłonne. Jeśli pasą się na ogrodzonym wybiegu można o nich nie mysleć poza tym. Ale jeśli wyprowadza się je poza ogrodzenie trzeba je pilnować. Latem wypuszczam je do sadu na trawę na jakieś 1,5-2 godziny. Zaliczam to do swojej przyjemności. Choć są trudne do upilnowania. W tym celu jednak sprawdza się dobry pies pasterski jako pomocnik.
2) Pasie się na uwięzi, ale mało. Chwilę. Potem stoi albo leży, albo beczy. Trzeba ją często przestawiać z miejsca na miejsce. Jest też niebezpieczeństwo zaplątania się w łańcuch i uduszenia. Trzeba spoglądać, kontrolować, a to dodatkowa praca.
3)Jeśli trująca roślina to lepiej nie próbować. Miałam już 2 razy kozę strutą czymś co zjadła. na szczęście przeszło po 2 dniach.
4) Mięso z młodego koziołka, tudzież z kozy w każdym wieku jest podobne do cielęciny w smaku. Nadaje się do tego, co wołowina. A przyrządza się podobnie do baraniny. Kozły starsze ponad rok capią i mięso ma aromat, nie dla każdego miły, podobnie jak barani. Trzeba się przyzwyczaić, albo nauczyć specjalnie przyrządzać.
Pozdrowienia, Ewa
Pani Ewo,pytanie czy w trakcie zasuszania kozypodawac tylko sianko i wode?tak przez ostatnie 2 miesiace do porodu?
UsuńDzień dobry Pani Ewo, pisała Pani, że dwa razy Pani kózka się czymś stuła i chciałabym zapytać czym się to objawiało? Nasza kózka miniaturka dzisiaj w nocy wymiotowała zieloną papką, cały dzień nie chce jeść ani pić, tylko albo stoi albo leży, w ogóle nie meczy tylko cały dzień zgrzyta zębami jakby chciała coś przeżuwać. Byłam dzisiaj u weterynarza i dał mi proszek do rozrobienia z wodą, kazał najpierw napoić ją wódką rozcieńczoną wodą i zrobić jej jakiś zastrzyk, który od niego kupiłam. Niestety na razie nie ma poprawy i bardzo się martwimy, zwłaszcza dzieci. Bardzo proszę o poradę, czy mogę jeszcze coś zrobić, żeby pomóc naszej kochanejkózce?
UsuńDzięki za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPozwolimy sobie na zabranie głosu.Pod koniec lat osiemdziesiątych mieliśmy jedno z pierwszych stad ,produkcyjnych~30sztuk kóz,Polskiej Białej Uszlachetnionej w gospodarstwie ekologicznym z atestem EKOLANDU.Koza dająca średnio 3.litry to nie mit. U nas w stadzie była taka średnia.Kozy się nie zasuszały same, na 1.5 miesiąca przed wykotem musieliśmy je zasuszać.Jeśli chodzi o mięso z kozła przed tuczem ,starsze sztuki wystarczy wytrzebić(wykastrować) na pół roku przed zabiciem i mięso nie będzie miało zapaszku.Dodanie sporej ilości ziół definitywnie poprawia aromat cudnego w smaku mięsa.
OdpowiedzUsuńA co myślicie Państwo o owcach , konkretnie o wrzosówkach ? Jakoś nie mogę nabrać przekonania do kóz .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marek
DuoArt, w naszych okolicach kupić rasową kozę graniczy z cudem. Udało nam się w zeszłym roku podrasowić stado. Nie kozłem saajeńskim (to one dają tyle mleka, wiadomo), bo do nich nie mam serca (mam mieszaną potomkinię tej rasy, chodzi o charakter, nadwrażliwość na warunki zimowe i pewne kłopoty z wykotem), ale z alpejczykiem. Zobaczę w tym roku jaki to dało wpływ na mleczność, choć u pierwiastek jeszcze trudno orzekać o mleczności. Co do trzebienia kozłów zgadzam się, ale przy tak niewielkim stadzie, jakie mamy to na razie nie było potrzebne. Nadmiar udawało się sprzedać. Poza tym lekki aromacik u rocznego kozła jest nawet walorem tego mięsa dla osoby, która się do niego przyzwyczai.
OdpowiedzUsuńJak na razie nie było potrzeby zarabiania na hodowli, była i nadal jest prowadzona na własne potrzeby. Być może to się zmieni. Ale przy nadmiarze prac w tym roku zapewne nie teraz.
Owce? Mamy owczarza we wsi. Po pierwsze wełna jest nieopłacalna. Mięso głównie z jagniąt jest drogie. Wrzosówki są drobnej budowy. Właśnie, że z jagniąt to kłóci się z moim podejściem do zwierząt i hodowli. Ale być może kiedyś popróbujemy amatorsko. Gwoli rozrywki i urozmaicenia. Wszystko przed nami.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCzyli do kiedy najlepiej ciachnąć młodego samczyka, aby mięska trochę było, i aby to mięsko nie miało zapaszku?
OdpowiedzUsuńNajczęściej robi się to późną jesienią, gdy kozy są już zakocone i rola reproduktora spełniona, a kozioł a zimę zacznie przyrastać na wadze, tak ok. listopada-grudnia. Można trzymać i dłużej, gdy ma się warunki i kozioł jest wytrzebiony, wtedy nie ma zapaszku na pewno. ;-)
OdpowiedzUsuńZnajdz ksiazki. 'Najważniejsza Książka Jaką Kiedykolwiek Przeczytasz Zdrowie' & 'The Most Important Knowledge You would Ever Read Implement and Live up to Forever'
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj przywiozłam dwie kózki więc Twoje informacje są dla mnie bardzo przydatne, będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńJa!!! MY :) jesteśmy ,,koziarzami z miasta" :)))) I jak najbardziej chłonę wszystko na temat kóz. Z podobnego powodu wybraliśmy kozę, na krowę chyba nigdy się nie zdecydujemy ze względu właśnie na to żywienie, nie dość że żre dużo to jeszcze trzeba uważać co. Nie wiem czy uda nam się kiedyś mieć większe stado, bo brakuje nam pieniędzy na koziarnię no i jest problem z koziołkami :/ Nie umiem zjadać...
OdpowiedzUsuńWszystko wymaga czasu. Są tacy, co zjadają. Często nieźle się sprzedają żywe.
UsuńA no, to bardzo ciekawe, doprawdy interesujące, tylko... dlaczego nie owce? Przy okazji polecę tę stronę, warto tu zajrzeć, zapraszam.
OdpowiedzUsuńOwce są podobne w hodowli do kóz, można je doić, mleko jest bardzo wartościowe i smaczne, ale trzeba się liczyć z koniecznością corocznej strzyży, co jest sporym wysiłkiem, zwłaszcza dla niewprawnego. No, i trudno jest znaleźć zbyt na wełnę, która przeważnie się marnuje, chyba, że hodowca sam coś na jej bazie wymyśli, para się tkactwem, albo w jakichś celach budowlanych. Inna rzecz, owce wyjadają pastwisko do cna, jeśli jeśli jest słabe, tak jak u nas, szybko nie mają co jeść. Kozy w przypadku suszy, która wypala nam zawsze kiepskie pastwisko ze względu na słabą glebę, zawsze mogą przejść na karmę w zakrzewieniach, na ugorach i skraju lasu. Liście, gałązki, kora, mech, wrzos. Owce tak nie umieją i potrzebowałyby większej ilości siana z tego powodu.
OdpowiedzUsuńwitam,bardzo się ciesze ze was znalazłam,My jesteśmy poczatkujacym koziarzami :-) wiele ciekawych informacji tu znalazłam ,fajnie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHej, od małej dziewczynki chciałam mieć kozę. Teraz męczę męża. Co prawda nie mam jeszcze stworzonych warunków ale bardzo chłonę wszystko co o kozach :)
OdpowiedzUsuńKilka pytań mam :)
1. Ile m2 powinno być pomieszczenie "mieszkalne" dla kozy?
2. Jaki jest koszt utrzymania kozy powiedzmy miesięczny? (mniej więcej) biorąc pod uwagę że nie jestem rolnikiem i nie uprawiam ziemi
Najlepiej poszukaj poradników w jakiejś bibliotece. Najlepsze o hodowli kóz są te wydawane jeszcze za komuny. Jedna koza niewiele potrzebuje, ale trzeba pamiętać, że bez rozmnażania się nie obejdzie i w krótkim czasie, roku-dwóch staniesz przed dylematem powiększenia pomieszczenia. Poza tym to są stworzenia stadne i jedna koza może nawet zdechnąć ze smutku, długo i męcząco beczeć bez powodu, lub nienormalnie przywiązać się do człowieka. Dlatego, jeśli już, to trzeba mieć dwie. A dwie to w następnym roku trzy albo cztery młode, czyli nawet sześć. Chyba, że nie będziesz ich mnożyć, a tym samym pozyskiwać mleka. Co do ilości jedzenia, nie są drogie, nawet gdy kupować owies i siano. Dobrze jest mieć jakiś trawnik i możliwość wypasu w sezonie, to jeszcze mniej kosztuje. Pamiętając o ich zamiłowaniu do szkodnictwa i złodziejstwa w cudzych ogródkach.
UsuńPozdrawiam, ES
Ale głupie gadanie zależnie od gatunku , koza w owczarni daje mleko cały rok , jedynie po wykoceniu doją ja młode , jeśli mówimy tu o 10 czy 20 gromadzie to jest 30 min a jak mówimy o 320 sztukach to już inna teoria , na samym sianie nie ujedzie temu nie daje mleka my dajemy kiszone z trawy i mleczko cały rok ;D pozdrawiam autora postu za chęć zabłyśnięcia ;D
OdpowiedzUsuńdziękuję za tyle ciekawych informacji dla laika wiele tu nowych wiadomości
OdpowiedzUsuńIlu hodowców tyle opinii.Moje kozy zimą dają 4-5litrow mleka kazdk,dodam ,że hoduję zwykle kundelki.Nigdy żadna sama się nie zasuszyła, dopóki mają dobre jedzenie i wybieg zima to nie ma mowy o urwaniu mleka.
OdpowiedzUsuńJa też mam kozy i na zimę muszę karmić maluszki małych mam ok 40 pół na pół. Każda moja starsza koza ma ponad 3,5 do 5 litrów mleka
UsuńA co można zrobić jak się ma czteromiesieczne kozy i się wypusci do starych kóz to się biją i mlode nie chcą z nimi iść na wypas
OdpowiedzUsuńKoza ma 2,5 mc-zycia.Kiedy mogę wystawić ja na lake ...?
OdpowiedzUsuń