Kursu Serowarskiego dzień pierwszy. Trwał od 9 rano do 18.00. Zabrałyśmy samochodem z naszej wioski jeszcze 2 osoby, pana Adama-Warszawiaka (osiedleniec) i panią Marusię. Pani Marusia, rodowita Białorusinka mówiąca tylko w śpiewnym rosyjskim, niespodziewanie dała wywiad dla ekipy białostockiej telewizji, opowiadając malowniczo jak robi ser żółty z twarogu gotowanego w mleku i mieszanego z masłem. Okazało się, że nawet prowadzący Genio Mientkiewicz nie znał tego przepisu (choć mnie trafiło się jeść taki ser na agroturystycznej kwaterze nad Bugiem w okolicach Włodawy).
Nastroje bardzo pozytywne ogólnie. I żętyca wszystkim smakowała.
Na koniec odbyła się degustacja znanych serów zagrodowych.
Po nakarmieniu i napojeniu kóz, kotów i psów, na obiadokolację Ania spróbowała zrobić placki z jabłkiem na zakwasie (zamiast na drożdżach). Uzyskała piękny szlachetny smak (mówiąc w stylu Genia).
no i przpomniałem sobie gdzie jadłem taki mleczny, topiony ser
OdpowiedzUsuńlubelski Hades, robił go Waldek Sulisz
:::
pozdrawiam z drugiej strony serowych warsztatów
Wasz oddany Gieno
Ja też gdzieś go wcześniej jadłam, nie tylko we Włodawskiem, i prawie na pewno było to w regionie piotrkowskim, dziś łódzkim, też w gospodarstwie chłopskim. To stary chłopski sposób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewa