Wczoraj zmieniłam zdanie o kisielu owsianym. Zostałam poczęstowana u pani Heli, dawnej właścicielki naszej działki. Objaśniła mi dokładnie jak go robi. Doszłyśmy do wniosku, że różnica w smaku na plus wynikła stąd, że pierwszy raz wypróbowałam "czysty kisiel z owsa", tj. zrobiony jedynie z mąki owsianej i drożdży, do tego świeżo zrobiony. Ten smak jest dla znawców tematu.
Pani Hela dodaje dla jego złagodzenia kilka łyżek mąki pszennej oraz 1/3 torebki płatków owsianych. Poza tym w ogóle nie używa drożdży hodowlanych, jedynie zakwasu. Na dokładkę trafił mi się kisiel kilkudniowy, który już się mocniej zakwasił i goryczka znikła.
Posypała go cukrem, polała oliwą z oliwek i ukroiła jeszcze do tego chleba.
- Lepszy byłby olej lniany, ale nie byłam jeszcze na targu w Hajnówce i nie mam.
Zjadłam ze smakiem. I kilka łyżek nasyciło mnie.
- Ja go często jem cały rok. Dobrze się po nim czuję.
Pani Hela ma już 77 lat. Jest aktywna i samodzielna, jeździ na rowerze. Jak zresztą większość tutaj starszych ludzi.
Niedawno przypomniałam sobie opowieść mamy o kisielku owsianym jedzonym w Wigilię (okolice Suwałk), że się go mieszało stale podgrzewając. Ale nic nie mówiła o kiszeniu. I zrobiłam taki niekiszony, z samej mąki owsianej i zjadłam ze świeżymi żurawinami. Był pyszny :)
OdpowiedzUsuńTutaj dodaje się do niego zakwasu, z którym mąka stoi całą noc na kuchni. A mąkę kupiłaś w sklepie?
OdpowiedzUsuńPozdro, Ewa
tak, kupiłam w Uniwersamie, w stoisku ze "zdrową żywnością"
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy była przesiana czy z plewami? Ewa
OdpowiedzUsuń