22 kwietnia 2010

Zdarzenia

Od rana anieli robią porządki w niebie i wymiatają resztki śniegu po zimie. Pogoda jak w kwietniu-pletniu.


Ciemna chmura, z niej ulewa albo śnieg sypie, za chwilę czyste słońce świeci. Kozy tylko trochę się popasły.
Wczoraj powstał ser typu gouda, ok. 0,5 kg z mn.w. 8 litrów mleka (reszta poszła do znajomych, na jogurt, do śniadania i dla kotów, baaardzo złaknionych). Zrobiłam z pozostałej serwatki zwarnicę (trudno powiedzieć, czy to żętyca czy ricotta, bo była zakwaszona).
Dzisiejszym mlekiem dokarmiam grzybek tybetański (przyszedł właśnie pocztą) i resztę nastawiłam na twaróg, kwasząc ją jogurtem.

Piet`ka zaorał pole. Jutro ma siać. Owies.
Wełna mineralna dostarczona. Folia na tunel kupiona.

Gusia od dwóch dni zasiadła z uporem na jednym własnym jaju, zatem przygotowałyśmy jej odizolowane miejsce w oborze, załatwiłyśmy 10 zalężonych jaj od pani D. i pani Marusi, dołożyłam 10 naszych i podłożyłyśmy gąsce do gniazda. Dokładnie o godzinie 16. Zajrzałam niedawno do niej, zasiada tak pilnie, że nawet jeść nie chciała z podsuniętej pod dziób miski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz