Na wsi planowanie ma inny wymiar, niż w mieście. Poniekąd dzieje się samo. Trzeba tylko być otwartym. Jakość zdarzeń i prac determinuje oczywiście pora roku i pogoda.
Kiedy zatem wykonywałyśmy zaplanowane wcześniej czynności koło południa przyszedł Mikołaj. I mówi:
- Rano ja tu był u was, ale was chyba nie było... Koło 10 to było.
- Byłyśmy, w domu, przy komputerach.
- A bo kozy tak beczały, ja myślał, że was nie ma.
- One beczą jak słyszą, że ktoś idzie.
- No, nie, mnie się widzi, że głodne, że im ta słaba trawa nie starcza. A siano macie?
- No, właśnie, skończyło się. Teraz trochę słomą je karmimy owsianą.
- No, to u mnie już siano na furze leży, przywiozę.
I niewiele dyskutując po pół godzinie Mikołaj zajechał swoim traktorem na nasze podwórze z pełną furą suchutkiego siana. Pięcioletniego, ale co tam. Kozy stwierdziły, że pyszne i od razu zajęły się jedzeniem.
Rozładowanie i przeniesienie siana do pustego boksu w oborze trochę czasu zajęło. Przy okazji skręciłam sobie lewą kostkę u nogi.
- No, to panie Mikołaju, ile pan za to chce?
- A tam, to tak dałem, żeby się nie zmarnowało.
- Ale zapłacimy, tyle siana! Może w mleku albo w serze?
- E, nie. Ale jak trzeba mi będzie do lekarza jechać albo co innego to podwieziecie, co?
- Nie ma sprawy. Ale to i bez siana by się stało...
- A pożyjemy, zobaczymy. Coś tam może się znajdzie potrzebnego, to się odwdzięczycie.
I odjechał.
Ale zwyczaje dobre na tej wschodniej wsi panują.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że noga do wesela się zagoi;) a nawet szybciej.
Pozdrawiam
Takie zwyczaje nie tylko na wschodniej wsi panują, bo i u mnie podobnie. Od Wojtka wdzięczności to aż się muszę z lekka opędzać bo mi głupio od niego owies za darmo brać tylko dlatego, że go po ciągnik zawiozłem...
OdpowiedzUsuńA ile razy Radek mi pomógł i nic za to nie chciał?
No, teraz chłop cierpi: "wypisał" się ze szpitala i już pierwszego dnia nota spuchła jak u słonia, ruszać się nie może... Mam nadzieję, że u Pani przynajmniej lepiej..?
Wzajemna pomoc na wsi jest bardzo cenna. W różnych porach roku i przy różnych wydarzeniach losowych zawsze dobrze jest mieć życzliwego sąsiada i warto jest być życzliwym.
OdpowiedzUsuńPamiętam pobyt w mieście... ech, to jest bez porównania...
Noga trochę lepiej. Owszem. ;-)
Pozdrawiam, Ewa S.
Taki sąsiad to skarb, przesyłam pozdrowienia dla niego :) :)
OdpowiedzUsuń