26 kwietnia 2010

Imiona własne

Wczoraj Bronia z córcią i Józiem pojechali na swoje do Opaki. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu Bronia, załadowana do samochodu (na podłodze przy tylnym siedzeniu) ani nawet beknęła, pewnie ze strachu ją zamurowało. Nie szarpała się i nie utrudniała w żaden sposób jazdy. Dwójka koźląt zapakowanych do worków (najlepszy sprawdzony sposób, choć brzmi dla miłośników zwierząt może wzburzająco) jechała w bagażniku, gaworząc do siebie, do matki i pobekując ze strachu przy każdej zmianie nawierzchni drogi.
Wstawiłyśmy je od razu z samochodu do obórki. Józiek wykazał momentalnie wielką radość, że nie widzi w boksie żadnych innych chłopaków (odpychali go jako innego, białasa), a on ma teraz fajną osobistą dziewczynę przy sobie.
Wszystkie kozy dostały nowe imiona. Bronia została Klarą, jej bezimienna dotąd córka Klementynką, a Józio ni mniej ni więcej tylko... Kenem.

Wczoraj zrobiłam I twaróg (wyszedł pyszny, na bazie jogurtu), a dziś powstaje II ser typu gouda. Przyszło mi do głowy, aby sery dojrzewające jakoś nazywać, indywidualnie i niepowtarzalnie.
Pierwszy ser gouda nosi więc miano "Inauguracyjny". Dzisiejszy nazwę "Firmowym" (bo załatwiłam ważne sprawy swojej firmy w urzędach).

3 komentarze:

  1. Świetny pomysł z tym nazywaniem serów!
    :::
    duże robicie gomółki?
    na jak długo się nastawiacie dojrzewać?

    OdpowiedzUsuń
  2. ok. 70-80 dkg. 3 tygodnie, wedle przepisu. Trzeba przecież spróbować jak wyszło i zdecydować jak robić. ;-)
    Pozdrawiam, Ewa S,
    Przepraszam za zwłokę z p. R., brak czasu notoryczny ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  3. no bez pośpiechu (chyba mam podlaską naturę ..wszystko jutro, jutro)
    :::
    spore gomółki, 3 tygodnie to minimum
    ale lepiej dłużej potrzymać

    OdpowiedzUsuń