Wczoraj Bronia z córcią i Józiem pojechali na swoje do Opaki. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu Bronia, załadowana do samochodu (na podłodze przy tylnym siedzeniu) ani nawet beknęła, pewnie ze strachu ją zamurowało. Nie szarpała się i nie utrudniała w żaden sposób jazdy. Dwójka koźląt zapakowanych do worków (najlepszy sprawdzony sposób, choć brzmi dla miłośników zwierząt może wzburzająco) jechała w bagażniku, gaworząc do siebie, do matki i pobekując ze strachu przy każdej zmianie nawierzchni drogi.
Wstawiłyśmy je od razu z samochodu do obórki. Józiek wykazał momentalnie wielką radość, że nie widzi w boksie żadnych innych chłopaków (odpychali go jako innego, białasa), a on ma teraz fajną osobistą dziewczynę przy sobie.
Wszystkie kozy dostały nowe imiona. Bronia została Klarą, jej bezimienna dotąd córka Klementynką, a Józio ni mniej ni więcej tylko... Kenem.
Wczoraj zrobiłam I twaróg (wyszedł pyszny, na bazie jogurtu), a dziś powstaje II ser typu gouda. Przyszło mi do głowy, aby sery dojrzewające jakoś nazywać, indywidualnie i niepowtarzalnie.
Pierwszy ser gouda nosi więc miano "Inauguracyjny". Dzisiejszy nazwę "Firmowym" (bo załatwiłam ważne sprawy swojej firmy w urzędach).
Świetny pomysł z tym nazywaniem serów!
OdpowiedzUsuń:::
duże robicie gomółki?
na jak długo się nastawiacie dojrzewać?
ok. 70-80 dkg. 3 tygodnie, wedle przepisu. Trzeba przecież spróbować jak wyszło i zdecydować jak robić. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewa S,
Przepraszam za zwłokę z p. R., brak czasu notoryczny ostatnio.
no bez pośpiechu (chyba mam podlaską naturę ..wszystko jutro, jutro)
OdpowiedzUsuń:::
spore gomółki, 3 tygodnie to minimum
ale lepiej dłużej potrzymać