30 października 2010

Widać niewidzialne

Polakierowana odpowiednią ilość razy podłoga i schody pozwalają już nam używać jadalnego pokoju. To sprawia, że połysk na drewnie i świeżo zawieszone zasłony w oknie (wśród nadal starych i niedopracowanych ścian, przy braku obróbki okna i parapetu) wprowadza nas w nastrój komfortowej czystości. I chęci jak najszybszego wydostania się z budowlanego chaosu ku uporządkowanemu kulturalnie i czystemu światu. To się musi wreszcie stać!
Kleimy płytki terakotowe. Codziennie po kilka. Tyle, na ile starcza wiaderko rozrobionego kleju. Stopniowo widać już zarys całości.
Dziś pojawili się niezapowiedziani goście. Jeden z byłych właścicieli zagrody z synem. Miłe chwile, ale i smutne. Został niedawno wdowcem. Nastroje przed-zaduszkowe dają o sobie znać. I duchy się schodzą. Jak co roku o tej porze. Ożywają we wspomnieniach. Także i moje duchy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz