Wczoraj, przy wyjeździe na drogę coś w naszej Żeńce zastukało, pukło i okazało się, że jedzie dość mocno przechylona na lewy bok.
Prawdopodobnie pękła sprężyna od tylnego lewego amortyzatora. W zeszłym roku wymienianego.
No, tak. Żeńka (jej dawne francuskie imię Genevieve rozwiało się już na tutejszych wertepach dość dawno) już niemłoda jest. A musiała teraz wozić kilkakrotnie ciężkie materiały ze stolicy, potem drewno dębowo-grabowe, następnie worki ziemniaków i żyta. I klops.
Trza było zawrócić. Księgowa musi poczekać. Miejscowy mechanik ma czas dopiero w piątek. Zakład, w którym wymieniano Żeńce amortyzatory i są chyba jeszcze na gwarancji znajduje się 40 km stąd. Może warto będzie zaryzykować jazdę, ale najpierw po uzgodnieniach telefonicznych...
W zamian zatem zabrałam się za sprzątanie starych kafli i cegieł z rozebranej ścianówki. Jurek F. tak się rozczulał nad starymi kaflami i piał peany na temat starych glinianych pieców, że wstyd byłoby to zaniedbać i zostawić na pastwę deszczom i śniegom. Przebrałam zatem co lepsze i całe, nie pęknięte. Wytrząsnęłam z nich glinę i kamienie. I zwiozłam ich kilka taczek pod stodółkę, gdzie ułożyłam je zgrabnie na palecie (łoj, szczury będą miały zimą pod spodem super domek). Może kiedyś przydadzą się jeszcze do jakiegoś pieca chlebowego, kominka albo wędzarni. Niech leżą, jeść nie wołają.
Jeśli sprężyna, to resor, element niezależny od amortyzatora.
OdpowiedzUsuńdzięki za sprostowanie, w mojej kobiecej nieświadomości resor i amortyzator to to samo. ;-)
OdpowiedzUsuńZresztą i tak będzie dopiero wiadomo, gdy mechanik sprawy zobaczy na własne oczęta.
Pozdrawiam
Ewa S.