
Poranna mgła rozsnuła przed moimi zaspanymi jeszcze oczami krajobraz baśniowy na podwórku.
Koparkowy zjawił się zaraz po dojeniu i dokończył to, czego nie zdołał wczoraj. Czyli podkopał się pod piwniczką w łazience i przeciągnął tamtędy rurę. Korzystając z okazji puściłyśmy też tym samym wykopem kabel elektryczny, aby przeciągnąć tym sposobem prąd do garażu i obory w przyszłości.
Po czym odjechał koparką do następnego gospodarza, który zamówił go do kopania u siebie.
Anna pomachawszy łopatą z godzinę doszła do wniosku, że pie...yć to, i poszła na wioskę po chłopaków. Sprowadziła Andriuszę i Iwana i ci do 16 zakopali cały rów. Za to sama połączyła złączką przerwaną rurę i awaria została usunięta.
Dostali dniówkę, obiad i 2-litrowe piwo na spółkę.
Poza tym telefony, w różnych sprawach, oczyszczalni i samochodu najważniejsze. Auto zreperowane czeka na odbiór.
Nie wiem czemu wyobrazalam sobie wasze "podworko" jako cos malutkiego dookola malutkiego domku.
OdpowiedzUsuńA tutaj widze ze zdjecia, ze podworko ma co najmniej hektar :)))
nie, ale w sumie obejście bez koziej zagrody za oborą coś koło 20 arów. ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń