29 października 2010

Porcje i apetyt na sukces

Zatem kogut już poćwiartowany. Ania złapała go przy śniadaniu i zaniosła do pani Wiery. Nawet nie zdążył się zbytnio przestraszyć, gdy stracił łebek i przeszedł do nieskończoności. Wątroba rzeczywiście była do wyrzucenia, ale reszta posłuży do ugotowania dwóch rosołów plus trzeciego z resztek, dla psów. Jeden taki rosół jemy we dwie przez trzy dni. Hm, za trzecim razem klasycznym sposobem zamieniam go w zupę pomidorową, aby się nie znudziło. W takim razie z jednej kury można nakarmić jednorazowo 12 osób! plus przez kilka dni 2 psy.
Kogut następca jednak zachowuje się bardzo egoistycznie. Już kolejny raz musiałyśmy go siłą ewakuować z obejścia pani Wiery, gdzie okopał się przy garnku już w południe. Coraz mniej chętnie wraca do kurnika, z wolem przepełnionym pszenicznym ziarnem sięgającym ziemi, i moim zdaniem, trzeba go będzie podarować sąsiadce, bo co z tym zjawiskiem zrobić?
Będzie miała kolorowe kurczaczki w przyszłym roku, tylko zysk dla wsi, bo więcej nisko-cholesterolowych jajek będzie do sprzedania.
Dobrze, że jest jeszcze jeden ochotnik na stanowisko rozpłodowca i szefa podwórza. Choć mniej rezolutny od Krakowiaczka-ci-ja, przyznaję.
Za kogutem dotychczasowym odeszła stara kura. Nie wróciła do kurnika, zwyczajnie...

Poza tym pchamy sprawy wykończeniowe. Ania przywiozła z Warszawy szafki kuchenne. Ale zanim staną kończymy klejenie terakoty. A dzisiaj zabrakło kleju. 1/3 posadzki wykonana.
Także okno w jadalnym dostało karnisz i zasłony.

2 komentarze:

  1. A czemu wątroba koguta była "rzeczywiście" do wyrzucenia? Za stary był czy wątroby kogutów są niejadalne? I po czym było poznać że nie dało się jej zjeść?

    OdpowiedzUsuń
  2. Sokomaniaku, widac, że nigdy nie patroszyłeś żadnego zwierza, he.
    Kogut był chory. Wątroba była zielona. I wsio.
    Pozdrawiam
    ES

    OdpowiedzUsuń