8 października 2010

Poprawka z rui

Kozy coraz grubsze i cięższe, poruszają się wolniej, dostojniej, więcej polegują w oborze albo na podwórzu, szybciej się męczą. Są już właściwie w pełni samodzielne i same potrafią zajść na buszowisko, pobuszować tam do woli, a potem wrócić do obejścia. Właściwie robią w ciągu wypasu pełne koło wokół niego. Zaczynają od sadu i spenetrowania pod drzewami świeżych spadów, potem idą drogą wzdłuż lasu na ugór, stamtąd zawracają na podwórze, piją coś, zjedzą świeże obierki z jabłek, przeglądają liście świeżo opadłe z jawora i dębów, zaglądają do swojej zagrody, potem wychodzą na drogę przed chatą i pasą się na stoku Góry. Mieszkańcy wioski są już przyzwyczajeni do ich widoku i uważają jadąc samochodem czy traktorem. One zresztą zachowują pełny spokój wobec ruchu na drodze. Przybiegają do domu na wołanie i klaskanie w ręce.
Trwa teraz poprawka z rui. Widocznie nie wszystkie poprzednio zostały zakocone, a młode po prostu były zbyt młode. Wczoraj Klapek odprawił rytuał godowy z Lubą, a dzisiaj Dziki Marian z Tynią. Zuzia wciąż nie wykazuje zainteresowania sprawą. Jest najdrobniejsza, choć ostatnio zaczęła się poprawiać, bo ją specjalnie karmię od czasu, gdy zauważyłam, że jest odpychana od miski przez swoich współ-boksiarzy.
Co do kur. Magiczna liczba trzynaście nie panowała zbyt długo. Od wczoraj jest ich już 12. Zabrakło jednego z dwóch najdorodniejszych kogutków zielonych nóżek.
W krzakach przy domu znalazłyśmy padłą młodą kunę. Coś ją zamordowało, i podejrzałam Łacia idącego skradającym się krokiem w tamtą stronę.

Z wolna pchamy zmiany do przodu. Ania uszyła nowe zasłony do kuchni oraz lakieruje schody i podłogę, ja ogaciłam kran zewnętrzny przed skutkami mrozu, starą jesionką, słomą i folią, palę w różnych piecach, no, i codziennie chociaż jeden raz uruchamiam sokownik.

6 komentarzy:

  1. Chyba zbyt wcześniej kryjecie kozy,wykoty w styczniu,lutym sprawiają problem z odchowaniem koźląt.Najlepiej ustawić krycia na koniec października,listopad.Koźlęta zaczynając przyjmować stałe pokarmy mają wtedy młodziutką trawę i słoneczko do prawidłowego rozwoju,szybko i bezproblemowo wtedy rosną.Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, uwierzcie nam, że to wszystko świetnie wiemy. Mamy stado od lat pięciu. I zawsze ruja była w jednym wrześniowym terminie, co dawało wykot w połowie lutego. Nasze kozy są odporne i młodzież dobrze się chowa. I ten termin jak myślę, dla kóz, owiec, podobnie jak dla saren i jeleni jest najlepszy. Niestety w tym roku kozy zdecydowały inaczej. Stały rytm został zaburzony i ruja wypadła w sierpniu. Martwimy się o styczniowy wykot, aby nie wypadł w ciężkie mrozy, ale cóż. Wola boska.
    Na przetrzymywanie kóz podczas rui, aby ją przekierować na inny termin zwyczajnie nie mamy warunków. Przy dwóch kozłach, które mieszkają w tej samej koziarni i potrafią wyskoczyć z boksu to zwyczajnie niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nam pierwsze wykoty wypadają na koniec grudnia,
    często wtedy największe mrozy dopiero mają nadejść. Kiedyś już miałyśmy podobny pojedyńczy wykot, urodził się z niego piękny koziołek, Bombek zanim nadeszła zima już miał miesiąc, sam się odsadził i przeszedł na siano a potem dochował się licznego potomstwa jako że pochodził od kupionej już zakoconej kozy i nie miał nic wspólnego z resztą stada. Ponieważ co roku zabijamy koziołki na przełomie listopada i grudnia dorósł on do naprawdę sporych rozmiarów co zaowocowało sporą ilością kiełbasy. Z drugiej strony słyszałyśmy że wczesne wykoty wpływają pozytywnie na mleczność. Jeśli wszystko się dobrze ułoży na pastwisko wyjdzie już gromadka odsadzonych małych a nam trochę wydłuży się sezon mleczny. Ze względu na wczesną ruję przygotowałyśmy duży zapas siana, okopowych oraz owsa. Zresztą stare przysłowie mówi że w kupie raźniej :-)) pozdr. Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. W naszym gospodarstwie w nadchodzącym tygodniu dojdą trzy mieszkanki,dwie białe uszlachetnione i jedna alpejska francuzka.Cieszymy się,bo alpejka i jedna biała w sezonie dają każda po 4l mleka. Trzecia troszkę słabsza,ale mamy nadzię ją rozdoić.Wreszcie będą sery,twarogi i inne pyszności.Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulujemy ... my na wiosnę również zamierzamy kupić młode alpejki, niestety borykamy się ciągle brakiem rasowych kóz w okolicy. Hodowca z jakim się kontaktowałam mieszka w Bieszczadach. To dość daleko jeśli chodzi o transport. Można wiedzieć skąd będziecie brać Wasze kozy? pozdr. A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasze koziska będą od kolegi który doszedł do wniosku że jednak zwierzęta zbyt go wiążą z domem(jednym słowem najlepsze jakie zostawiał dla siebie z 12 sztuk trafią do nas).Kozy pochodzą z Jastrzębca, gospodarstwa doświadczalnego SGGW,mają pełne udokumentowane pochodzenie,ale nie to jest ważne a ilość(imponująca)mleka które dają:)

    OdpowiedzUsuń