4 października 2010

Gazowe oszczędności

Żeby tyle pracować przy garach w niedzielę to grzech. W końcu wieczorem los się nade mną zlitował i zesłał koniec gazu w butli. Sokownik musi poczekać na następną, podobnie grzyby. Które Ania pracowicie targała wczoraj z lasu w koszach, a potem obierała tak długo, że zapadła w sen.
Podgrzybki, turki i opieńki.

A propos zużycia gazu. Oprócz kuchenki gazowej korzystam również w ciągu wszystkich sezonów (choć w różnych różnie) z płyty żelaznej opalanej drewnem, a zimą z pieca c.o. W Hajnowskiem robi się specjalne kotły, przystosowane do spalania drewna, z fajerkami i przestawianym rusztem (tzw. letnim i zimowym). Zatem ogrzewając zimą dom można spokojnie gotować na nich obiad, czy postawić czajnik z wodą na herbatę. W obrębie roku daje to spore oszczędności, jak to widzę właśnie na butli.
Jedna starcza nam na średnio siedem-osiem miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz