2 września 2010

Szczerość w oborze

Poranek po rozdeszczonej nocy w deszczu, choć malejącym. Wychodząc na obrządek założyłam na lewą stronę bluzę polarową oraz dwa różne kalosze. Zauważyła to dopiero Ania.
Wpuściłam przemokniętego kota (Jasia) do mieszkania i potem stoczyłam walkę z kozami. Są zdenerwowane tym nagłym całodziennym staniem przy żłobie, siano zaczęły jeść dopiero wczoraj wieczorem, gdy straciły nadzieję na wyjście na pastwisko. Teraz pchały się do jedzenia wszystkie naraz, a zwłaszcza młode, Zuzia i Tynia nie dawały się potem zaciągnąć do boksu. Są już tak silne, że trudno je tam wepchnąć, gdy nie chcą. Gdy się tak opierały w otwartych drzwiczkach wypadły stare kozy i zaczęły buszować po podwórku. Przewróciły przygotowane porcje dla reszty i zrobił się ogólny bałagan. Trzeba je było zagonić, zamknąć, nowego owsa przynieść, a ten wysypany zostawić kurom. Kiedy już były zamknięte okazało się, że się tak wystraszyły, że żadna nie chciała wyjść do dojenia.
Trzeba było ochłonąć ze zdenerwowania i zacząć do nich łagodnie przemawiać. Zwierzę wyczuwa doskonale emocje w głosie osoby, którą zna i nigdy nie daje się nabrać, nawet jeśli mówi się sztucznie spokojnym tonem wie to. To wielka nauka opanowania - obcowanie z braćmi i siostrami mniejszymi. Nie prześliźnie się żaden fałsz.
Gdy otworzyłam drzwi lamusa, aby dosypać śruty do kurzej karmy nakryłam dwa myszaki wylizujące resztki w kurzym garnku. Na mój widok zerwały się i w panice wyskoczyły z wysoko postawionego naczynia na łeb na szyję. Stałam i czekałam, aż uciekną, właściwie rozśmieszona. Trzeba będzie tam Kicię zamknąć raz drugi.
Ledwie przełożyłam polar na prawą stronę i wymieniłam kalosze z Anią, przyjechał stolarz i zdjął wymiary do schodów na górkę. Może uda się je zamontować tej jesieni, jeśli brygada założy w miarę wcześnie podłogi w pokojach.

3 komentarze:

  1. Pięknie to wszystko opisujesz, zawsze z przyjemnością czytam i niecierpliwie czekam na kolejne relacje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie, nawet jak cos tam nie wychodzi, to zawsze taki spokoj z notek przebija...tak troche jak buddyjski zen ;)

    OdpowiedzUsuń