22 września 2010

Wykończeniówka

Przez większość wczorajszego dnia, od przedpołudnia do wieczornego dojenia udało nam się sprężyć i płytki na głównej ścianie kuchennej przykleić. Co prawda kozy siedziały dużą część dniówki w oborze przy sianie, ja nie uwarzyłam ani sera ani obiadu, kanapki tylko były w ruchu. Ale udało się.
Dziś Ania zrobiła przymiarkę płytek terakotowych do podłogi. A ja chwytam za pędzel i maluję jedną ze ścian. Stare dyle dostaną świeży biały kolor. Podobnie jak deski sufitowe.
Kościk, umówiony do sprzątania podwórka i wyrzucania kurzeńca z kurnika, poszedł na grzyby. Pogoda jest.
Majster pojechał w Ważnej Sprawie do miasta. Albo się zjawi albo nie. Nic to, trzeba robić co się da samej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz