1 lipca 2010

Wiankowe

Pieczka gotowa. W białostockiem zwana podobno fizjerką.
Wianek się odbył z kielichem, jak przystało, bo zdunowi się dzisiaj polepszyło.

Szalówki przyrosło, ale jeszcze sporo do końca.

2 komentarze:

  1. Ewo, bedziemy przejeżdzać tym razem rowerami koło Was w ta niedzielę, to wpadniemy się przywitać, co? i przytulić Wasze kochane kozy;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ oczywiście, zapraszamy! Jesteśmy cały dzień w domu (z wierzchu go już nie poznacie). Co prawda w środku jeszcze nadal taki sam bałagan, ale za to komary przestały tak kąsać. ;-)
    Zresztą, może jak się uda obrządek wcześniej zrobić i my na wieczór wyruszymy na Białą Wieżę, kupalnie się poprzyglądać.

    OdpowiedzUsuń