11 lipca 2010

Moje ptaszki

Kurczaki rosną. Są starszaki i maluchy (przedszkole i żłobek).


Właśnie wczoraj starszaki przeszły do pierwszej klasy. Kwoka je rzuciła. Albo one kwokę, bo nagle zaczęły występować na podwórzu osobno. Ulubiły sobie taras i po południu wysiadują gromadką pod stołem, chłodząc brzuchy na betonie albo siadając na leżących tam sztachetach jak na grzędach. Niestety, nie miałyśmy zbyt dużego szczęścia w doborze. Na osiem sztuk 5 stanowią koguty, czerwone grzebienie nie pozostawiają wątpliwości. Tylko 3 kokoszki. No, cóż, będzie pieczyste w zimie. Dziś samczyk-alfa, czyli największy kogucik z najbardziej czerwonym grzebieniem spośród gromadki zapiał po raz pierwszy. Głos przypomina trochę trzeszczenie popsutego radia, ale może jak poćwiczy...


Maluchy jeszcze do końca nieopierzone są płci na razie nieokreślonej. Mieszkają w kurniku z kwoką i stadem starych kur i są bardziej obyte z kurzą społecznością. Niemniej i one bywają płochliwe. Gdy się wystraszą uciekają niczym Struś Pędziwiatr, nastawiając pierzaste ogonki jak lotkę strzała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz