Płot wewnętrzny w 2/3 już stoi. Brak mu jednego boku i furtki, którą na razie zatykamy przed pazerną Gusią-sałaciarą kawałkiem starego płota. Pomalowałam sztachety przycięte na końcach na krajzedze przez Anię zielonym drewnochronem, ona przykręciła je wkrętarką do żerdzi, i już. Nabrała takiej pewności siebie, że chce też płot zewnętrzny sama postawić.
Podczas rutynowego pasienia kóz na ugorze przeszła się po lesie obok i przyniosła sporą garść pierwszych kurek!
Na obiad zatem była jajecznica z kurkami duszonymi na maśle (wyrobu pani Niny z naszej wsi). Brakowało tylko koperku (wpadł też wszystek do dzioba gąski).
Poza tym trwa polewanie posadzki w kuchni. Już stwardniała i daje się wejść, co nieco poprawiło mi humor. No, i zrobiłam inny rodzaj miękkiego sera koziego, z bakteriami typu Omega, tzw. do krojenia. Pierwszy ser już zjedzony, jutro idzie pod widelec następny. Gdy tylko urządzimy się jakoś w kuchni trzeba będzie biesiadę serową naszykować i zwołać gości. Na tarasie niestety nie da się wieczorem wysiedzieć z racji agresywnych komarów.
Droga Ewo, śledzę Twój kresowy żywot i mam nieodpartą chęć zajrzenia do Ciebe w letnie miesiące, zobaczyć Twoje przebojowe kozy i skosztowac koziego sera Twojego autorstwa. Daj znać czy można Cie odwiedzić i zakupić specjały- basiastar@gazeta.pl, zapraszam tez na mój blog www.basiasuperstar.blox.pl
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Znam twój blog, Basiu ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że można mnie odwiedzić, ze spaniem krucho z racji nieustającej budowy, ale są tanie kulturalne pokoje w pobliskim GOKu.
Jeśli interesują cię różne produkty to dobrze wiedzieć wcześniej jakie i ile, wtedy można będzie więcej przygotować. Czy nawet coś ze wsi zamówić u kobiet.
Odpiszę na mejla, o ile uda mi się zalogować na pocztę w miarę szybko. Szybciej mi to idzie przez facebooka.
Pozdrawiam
Ewa S.