Bzyczenie kuzyneczka czyli komara wyrwało mnie z łóżka o niesamowitej porze, bo o 5 rano. Zaczęły się różne prace, które bardzo chcę wypełnić przed końcem świata. Czyli zjawił się majster i wreszcie znikło okno między pokojami. Przyszedł też powiedzmy-Sławko i zajął się przecinką buszu w zagrodzie kóz, obcinaniem zbędnych gałęzi grabom, dębom, wycięciem uschłej starej gruszy i śliwy oraz kilku młodych sosen, czeremch i brzóz, które uschły jeszcze w zeszłym roku po ogryzieniu przez kozuchy.
Wykorzystuję ładną pogodę i zaczęłam malowanie listew pod szalunek preparatem grzybobójczym. Do tego warzenie sera, gotowanie obiadu, pasienie i ledwie starcza czasu na wpis na tym blogu.
Przypomniała mi się ciekawostka odnosnie komarów otoż nie lubią one zapachu palonego rumianku. Przynajmniej te moje podmiejskie. A dla spokojnego snu polecam moskitiery nad łóżkiem moja córeczka mówi na to 'księżniczkowy baldachim' skutecznie chroni przed muchami i komarami i pozwala na spokojny sen.
OdpowiedzUsuńMyślę o moskitierze, myślę. ;-)
OdpowiedzUsuń