Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
23 czerwca 2010
Zwózka
I znów siano przebiło w rankingu zaplanowanych prac rozwałkę starej ścianówki. Najpierw było przewracanie na użyczonej nam łące Piećki, a potem na naszej bobrowej. Łoj, grząsko, woda zalega w głębokich koleinach traktorowych blisko rzeczki, czarne ropuchy wyskakują spod nóg obutych w kalosze, nad głową krąży z zainteresowaniem bocian. Udało się szczęśliwie przewrócić to, co skoszone, mimo burej chmury płynącej po niebie. Nie spadła kropla deszczu. Po powrocie z bobrowej wyprawy pod granicę zaraz przyjechał umówiony człowiek z ciukarką (vel kostkarką) i skostkował siano na łące Piećki, po czym Ania wraz z powiedzmy-Sławkiem i synem Piećki zwieźli je do stodoły naszej sąsiadki. Znów ok. 150 kostek. Kozy mogą się spokojnie rozmnażać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz