"Rzadko która okolica ma tyle nagromadzonych przesądów, ile kraj tutejszy. Co zostało po dawnych Jadźwingach, Litwinach, jako tu niegdyś panujących, dalej wszystko, co Ruś z sobą przyniosła i co polska ludność przyniosła od Zachodu, wszystko tu jest pomięszane i żyje w umyśle ludu.
Gdy miotła w kącie stoi, gdy solniczka przewróci się na stole, gdy kto próg lewą nogą przestąpi, gdy przez próg wita się z przyjacielem, gdy koń parsknie lub nogą kopnie, gdy wrony krakają, gdy puszczyk odezwie się, gdy nietoperz przeleci, gdy pies zawyje, gdy trzy świece palą się w izbie, gdy trzynastu do stołu zasiądzie, - wszystko to stanowi złą wróżbę. Dni feralne obserwują się święcie. Istnieją tu upiory, wilkołaki, czarownice czyli wiedźmy i nieprzeliczone mnóstwo innych."
Z "Pamiętnika mieszczanina podlaskiego (1790-1816)".
Zupełnie jak w Taplarach...http://www.youtube.com/watch?v=7EwODPgWKEQ
OdpowiedzUsuńA jakie żywe te przesądy nadal są!
OdpowiedzUsuńAleż takie przesądy potrafią skomplikować życie. Heh
OdpowiedzUsuńU nas jakoś miejscowi o przesądach nie mówią - ale może za krótko mieszkam...
OdpowiedzUsuńa może tak tego nie nazywają? E.
OdpowiedzUsuń