Poranny telefon.
- Słucha, my się na dzisiaj umawiali, ale teściu właśnie zadzwonił z zagranicy. Świniak mu się źle poczuł i muszę jechać, pomóc zarżnąć i rozebrać. To i jutro wpadnę albo się jakoś umówimy, dobre?
- A mam inne wyjście? Świniak ważna sprawa, nie może się zmarnować. Poczekam.
Ale żeby się nie nudziło, zaraz sąsiadka woła od płota.
- Pani Aniu, na pięć minut zajdzie do mnie. Indora potrzymać...
- A cóż to, na Święto Niepodległości indyka będzie pani piekła? - zaśmiewa się Ania i zaraz idzie, w uśmierceniu ogromnego spasionego gulguła pomagać.
To takie amerykańskie ;)
OdpowiedzUsuńPrzypadek. ;-)
OdpowiedzUsuńEwa