Co prawda, wczoraj tylko dwóch pracowało, ale za to pilnie i skończyli szczyt szalować. Jeszcze tylko obróbka okna.
Dziś rano przyjechało wszystkich trzech, w znakomitych humorach (wyobrażam sobie, że po dobrze zakończonym świniobiciu inaczej być nie może) i zwiozło przycięte dębowe drewno na progi oraz deski na parapety. Omówiliśmy dalsze plany budowlane, czyli budowę ścianki działowej na górce na ewentualny kącik łazienny oraz klapy nad schodami i pomknęli przycinać baliki na konstrukcję. Już ich więcej nie zobaczylim...
Ponadto odkryłam, że resztki białej wodnej farby sitodrukowej, które nieopatrznie pozostawiłyśmy na wieczku od beczki koło obory przeszły (pomyślnie jakby nie było) test ekologiczny. W brzuchu naszej Gusi. Co prawda rano odrzucało ją na sam widok owej beczki i za nic nie chciała podejść do swojego pojemnika z karmą stojącego obok, także świrowała łypiąc na mnie podejrzliwie jednym albo drugim okiem i co chwila stroszyła pióra otwierając szeroko dziób (to u niej oznaka stresu i złego samopoczucia), ale żyje i na życie jej się ma. Dostała zielonej naci z rzodkiewki na oczyszczenie żołądka, zjadła z ochotą i mam nadzieję, że jej kupa odzyska szybko normalny kolor (bo w tej chwili jest biała).
Gusia przetestowała już w ten sposób kilka drewnochronów (w tym jej ulubione zielone), preparat grzybobójczy i impregnat do drewna. Prawdziwie kresowa z niej gąska!
-"Co cie nie zabije to cię wzmocni", no chyba, że się kumuluje w organizmie jak ołów czy rtęć ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy na rosół/pieczeń ją w przyszłości zamierzacie (jak przyjdą jej dni)?
No cóż, to przeznaczenie (raczej na pasztet, jeśli już, bo stare gęsi są okropnie twarde, nie do pogryzienia) jest nieokeślone, los zadecyduje. Gusia jest naszą maskotką poniekąd i przyznaję, że się do niej przywiązałam. Na wiosnę może będzie miała zadanie wysiedzenia jakichś jaj zakupionych gęsi rasowych albo indycząt, zobaczymy. Niby ma u nas dożywocie, ale jak to ze zwierzętami. Gdyby uległa wypadkowi (gęsi mają słabe nogi, często kuleją) to skończy jak każda inna gęś. Tak to wygląda na teraz. ;-)
OdpowiedzUsuńTo ptaszysko z roku na rok robi się "mądrzejsze" i rzeczywiście pełni rolę gosposi podwórka, jak u dra Doolittle`a. Mnie osobiście poprawia to humor i jest z kim pogadać, drepczącym za tobą krok w krok i przyglądającym się każdej czynności bardzo pilnie.
Ewa