Kogut Zielona Nóżka, zwany dalej Ancymonem okopał się już na terenie obejścia naszej sąsiadki. Nie jest tam dobrze widziany, bo rządzi się i panoszy, przegania prawowitego koguta i dosiada kury. Zawsze jednak przed zmierzchem gotów jest stamtąd odejść i można go przegonić do naszego kurnika.
Z bezsilności padła już propozycja zjedzenia Ancymonka, ale... jego alternatywa, drugi kogucik, spośród młodzików, właśnie wczoraj zaginął bezpowrotnie. Las go porwał. Szykuję więc ser w podarunku i idę w prośby, aby Ancymona jakoś przecierpieć przynajmniej do śniegów, bo wtedy kury siedzą grzecznie w kurniku i nigdzie nie biegają. Może w tym czasie przestawi się na własne stado.
Dodam, że stara nioska, o której myślałam, że zaginęła, odnalazła się na drugi dzień rano i liczba kur wynosi teraz okrągłe 10.
Wczoraj wpadli znajomi. Placuszki ze zwarnicą niezbyt wyszły, niestety, ale dały się zjeść i popić sokiem jabłkowym. Ania wdała się w debatę na temat nadchodzących lokalnych wyborów i kandydatów na wójta, a ja zamilkłam, oddając się własnym myślom.
Politycy i politykierzy mają naturę gracza i wydaje im się, że mogą coś ugrać, wygrać lub przegrać. I że jest to jedynie zasługa ich sprytu, przedsiębiorczości, inteligencji lub gnuśności, ignorancji i niezręczności. No, i losu szczęścia albo pecha.
Na ogół nie posługują się intuicją.
Ci, którzy ją mają są wielkimi przywódcami. I można ich na palcach zliczyć.
Kiedy obserwuję świat zwierząt widzę to samo.
Zwierzęta nie mają pojęcia co to przyszłość. Żyją zawsze w czasie teraźniejszym. Nie przewidują, używają wypróbowanych instynktownych odruchów na bieżąco, aby znaleźć pokarm, zaznaczyć swój teren żerowania, miejsce w hierarchii stada, zrealizować popęd itp. Jednak zawsze jest coś takiego jak inteligencja gatunku, pamięć morficzna czy genetyczna, albo duch stada, jak zwał tak zwał. I bywa, że zwierzę nie pójdzie samo tam, gdzie ma się zdarzyć wypadek, pożar lub zalew, albo wyprowadzi się z takiego terenu nieco wcześniej.
Na tym polega działanie intuicyjne. Oparte na podłączeniu instynktu pod przyszłość, a nie tylko tu i teraz z karykaturalnie poprzekręcaną pamięcią przeszłości i życzeniowymi projekcjami ego. Czego to zazwyczaj brakuje naszym przywódcom.
Jest tokowanie samców, walki o szefowanie, rywalizacja, puszenie piórek, załatwianie poparcia obietnicami.
Nie ma poczucia wspólnoty, świadomości wspólnego zbiorowego interesu, nawet próby nadania jakiegoś zaplanowanego i możliwego do realizacji kierunku rozwoju miejscowej społeczności. Ani potem żadnej realizacji, bo i czego. Wchodzi zawsze nieodczytana przyszłość ze swoimi nieprzewidzianymi wymaganiami i wszystkie siły idą na sprostanie jej niszczącym zaburzeniom i utrzymanie się na stołku, tj. przetrwanie.
Kiedy znajomi odjechali wzięłyśmy się wreszcie za nadanie naszym rozrzuconym projektom jednego celu, miana i kształtu. I udało się! I nawet jest to zbieżne z przepowiednią Księgi I-Cing!
Teraz tylko trzeba będzie przebrnąć przez instrukcje unijnych biurokratów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz