Dzień o tyle znaczący, że zaczął się rano wielkim pianiem Krakowiaczka-ci-Ja i gdakaniem jajecznym kury. Niecierpliwie zajrzałyśmy do kurnika. Jest! Co prawda jajo starej nioski, ale zawsze to jakiś początek i postęp! Niech się młode uczą, więc zostawiłam jajo w gnieździe, żeby przyciągnąć ich uwagę w to miejsce. Kury przeważnie noszą się w jednym wspólnym gnieździe. To instynkt stadny.
A poza tym wczoraj dzień wyborów lokalnych. Wybrałyśmy się dość późno, bo po 18. I dobrze, jak się okazało. Bo podobno straszne kolejki były przed-, w i po-południu. Znajomi stali nawet godzinę w szczycie, inni co najmniej 15 minut, inni zachodzili do punktu po dwa-trzy razy.
Żeby nie było bez przygód, to najpierw długo deliberowałam za zasłonką nad listą nieznanych mi kompletnie nazwisk na liście do sejmiku wojewódzkiego. W końcu postawiłam krzyżyk w miejscu o określonych przez siebie kryteriach, mężczyzna, nie-PiSowiec i nie PO-wiec, o imieniu mojego taty. Co więcej można wymyślić? Los szczęścia i tyle.
Kiedy wrzuciłam swoje kartki do prawie pełnej urny i pchnęłam je jeszcze dodatkowo, bo wleźć nie chciały, urna mnie chwyciła!
- O, o! - powiedziałam i roześmiałam się na oczach komisji, wpatrującej się we mnie intensywnie i z prawa, i z lewa.
- I co teraz jak zostanie? - spytałam po chwili, daremnie próbując wyciągnąć palce. Urna trzymała.
- Powoli, ostrożnie - orzekła z powagą komisja. Poznałam po tym, że nie mnie pierwszej się to przytrafiło.
Puściła wreszcie pożerająca urna i uwolniła moją dłoń.
Wyszłam mocno rozbawiona, z ulgą, że nie muszę ze sobą urny taszczyć, albo co gorsza, asystować przy jej komisyjnym otwarciu.
Dziś z rana, jak doniósł nam majster drugi, który pojawił się wbrew planom, że dopiero w środę, ogłoszono, że wygrał nowy kandydat na wójta.
No, to szykują się zmiany w gminie. Wszyscy są bardzo ciekawi przetasowań (których nie było przez lat 18, tyle ile rządził poprzednik).
O rany, jak ja Wam zazdroszczę tych zmian! U nas zanosi się na starą ekipę (siedzą już 20 lat!), choć może będzie druga tura na burmistrza. Czekamy jeszcze na zliczenie wyników.
OdpowiedzUsuńA myślałam że będzie o pogodzie. Bo tam też idą zmiany, wieje dziś ze wschodu.
OdpowiedzUsuńJak to po pełni, ruszyło się w pogodzie. Rzeczywiście wieje... ;-) W piecu napalone, niech wieje, co tam, taka kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuńRiannon, nie wiadomo czy te zmiany to idą na INNE TAKIE SAMO, czy na INNE INNE. Wszyscy obstawiają tę pierwszą wersję, niestety.
W narodzie coś drga, ale nie ma jeszcze gniewu.
Trza czekać jeszcze rok-dwa.
Pozdrawiam
ES.