1 kwietnia 2011

Wyżowo-niżowo

Łoj, jak mi się już marzy święty spokój od remontu, od tych obcych ludzi biegających po chałupie, o tym, aby przedmioty znalazły swoje miejsce. Ten nieustanny rozgardiasz, prowizorka, bałagan, konieczność poznawania spraw i tajemnic rzemiosł różnych, które nie są moją pasją, przeszkadzają w otworzeniu umysłu na nowe. Choć może teraz, po awarii japońskiej i otwarciu się "paszczy pożerającej" na naszej planecie (właściwie drugiej, po Zatoce Meksykańskiej) trudno jest mówić o nowym-lepszym. Moje koszmarne wizje sprzed lat zaczynają się spełniać i odczuwam zwyczajnie lęk. Nie mam złudzeń, że się polepszy. Ale nie o tym ja. Już słyszę Anię krytykującą mnie za te dołujące uwagi na blogu bądź co bądź o zamyśle jak najbardziej pozytywnym i nadziejnym.

Zmienię temat. Pogoda zmutowała w nocy z wyżowej na niżową, pada, rosi wiosenny deszczyk. Wczoraj majstrowie skończyli dotychczasowe wnętrzarskie prace. Jest już podłoga w trzecim pokoju, wszystkie parapety, większość obróbek drzwi i wszystkie progi.
Teraz jeszcze czekamy na stolarza od schodów, aby poręcz założył, a resztę robimy same (malowania, ściany gipsokartonem w trzecim pokoju, szpachlowanie, terakota i glazura). Zostało tego trochę, no i przede wszystkim cały bałagan i remont schronił się na koniec w głównym pokoju, gdzie śpimy, odpoczywamy i pracujemy przy komputerach. Nie poprawia to nastroju. Niżowego, jak widzicie.

1 komentarz:

  1. Super blog :) Będę zaglądać częściej :) Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń