Wczoraj Kicia wyszła rano z domu (dychająca) i nie wróciła na noc. Mocno to przeżywałam. Szukałam jej w obejściu, ale znajdź tu kota, który ma opracowany tysiąc skrytek, większości których człowiek nie jest w stanie zauważyć ze swojej wysokości patrzenia na świat! Nie znalazłam, nie wyszła na wołanie.
Wróciła dzisiaj rano, wychłodzona, z trudem oddychająca, słabiusieńka. Ze dwa razy przewróciła się z pozycji siedzącej i już sądziłam, że ją żegnam.
Dostała kolejne dwa zastrzyki z rąk Ani, ale żadnej poprawy nie było widać. Tyle, że leżąc uspokoiła się.
Tymczasem na dzisiaj zamówiony był pan Koparkowy ze swoją kopareczką i pan P. z pomocą przy montażu kupionej jeszcze późną jesienią oczyszczalni ścieków. Zjawili się obaj i sprawnie zabrali się do pracy. Przy czym okazało się, że brakuje kolanka przejściowego z redukcją o dużej średnicy, mającej połączyć rurę ściekową wychodzącą z domu ze zbiornikiem. Ania wsiadła w samochód i pojechała do Siemiatycz kupić ją w sklepie hydraulicznym, a przy okazji zabrała chorą kotkę do weterynarza. Wsadziłam ją w wiklinowy koci domek wyściełany poduszeczką, w którym jeszcze świętej pamięci Kocia Babcia podróżowała, zamknęłam szczelnie, choć kotka była tak słaba, że nie było mowy o jej jakimkolwiek buncie i ustawiłam koło Ani, aby miała ją na oku.
Tym razem była inna pani doktor, która Kicię sterylizowała rok temu. Stwierdziła po badaniu, że płuca nie są zajęte, za to jest silny obrzęk krtani, który powoduje, że kotka nie może nic przełknąć i ma trudności z oddychaniem.
Zaaplikowała jej antybiotyk, środek zmniejszający obrzęk i kroplówkę wzmacniającą. Kazała przyjechać z nią jutro. I życzyła cierpliwości.
Łoj, trzeba jej nam, trzeba. Przez kilka godzin po powrocie kotka była wyraźnie spokojniejsza i nawet zasnęła, posapując. Ale, gdy środek przestał działać znów zaczęło się łapanie powietrza z wielkim trudem i świstem. Ania odkryła, że nieco łatwiej jej złapać dech, gdy ma głowę wyżej, więc leży na łóżku z poduszeczką podtrzymującą kark. Tyle możemy zrobić. Słabizna z niej wielka. Ale trzyma się życia.
Księga I-Ching, pytana w jej sprawie radzi Czekać, mówi o Cierpliwości i Osłabieniu Sił oraz o Opresji powoli-powoli zmieniającej się w Radość. Oby! To tylko Księga, tak trudno jest uwierzyć chińskiej wyroczni, gdy patrzy się na tyle cierpienia.
Przez 7 godzin oczyszczalnia została umieszczona w naszym wydmowym piasku, 4 pakiety V-Box wypoziomowane na głębokości poniżej poziomu zamarzania (w tutejszym rejonie jest to metr dziesięć), wszystko co trzeba połączone rurami i zasypane.
Wszystkiemu towarzyszył wielki wiatr z zachodu, w porywach tak silny, że wznosił tumany piasku i żwiru leżące tu i ówdzie po różnych rozkopach na podwórzu i roznosił je po obejściu, pokrywając cienką warstwą ziemię, niczym pustynię saharską.
Z innych nowin, przedwczoraj Niewidzialne Złe zabrało mi w lesie kokoszkę Zieloną Nóżkę. Są już tylko cztery. Myślimy intensywnie o ogrodzeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz