3 kwietnia 2014

Drobne wiosenne sprawy

Praca można powiedzieć wre. Jednego dnia, calutki boży dzionek od 9 do 17, pracowało z Anną dwóch chłopa, czyli Jary z Wańką. Dzisiaj sam Jary, bo Wańka swój las sadzi, żeby mieć spokój z oraniem i sianiem co roku unijnego żyta czy owsa. Wszystkie słupki zostały wkopane wokół pastwiska. Teraz to trzeba będzie oblec w siatkę.
Ja w takie dni klasycznie, gotuję syty obiad i doglądam zwierzyny. Gąski wreszcie wyraźnie zaczęły zwiększać gabaryty, i praktycznie co chwila domagają się kolejnej porcji jedzenia i czystej wody. Z dziesięciu kupionych zostało osiem. Ale te mają się dobrze, mimo, że noce są bardzo zimne, z przymrozkami (co widzę zbierając sok brzozowy z butelek, nastawionych na noc, część na dnie jest zamarznięta). Obniżam im na noc lampkę z kwoką poniżej zalecanych w instrukcji 60 cm od pisklęcia, bo wyraźnie wtedy marzły.
Ponadto układam pocięte jakiś czas temu drewno pod daszkiem, systematycznie, tak po trzy taczki dziennie, żeby się nie przemęczyć. Co drugi dzień robię niewielki serek z podkradanego mleka od Gwiazdy. Jak na razie znikają w oka mgnieniu, Anna ulubiła sobie robić z nim poranne tosty.
Służę także za ogródkowego kopidołka. Dziś posadziłyśmy 8 krzewów czarnej porzeczki, wedle płota od strony południowej. Gleby tam żadnej nie ma, zatem nałożyłyśmy do dołków gliny i przekompostowanego obornika, a na koniec wykonałyśmy magiczne gesty. Co prawda nie takie, jakie wykonywała moja babka-czarownica, która kucała przy każdej posadzonej kapuście szepcząc sobie tylko znane zaklęcie, bo mnie kolana wciąż bolą, może dlatego. Ale coś tam wymyśliłam drobnego, śmiesznego.

2 komentarze:

  1. Chciałam napisać, że trafiłam tu przez przypadek, ale przypadki nie istnieją...więc trafiłam tu "na szczęście".
    Będę zaglądać :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam wierzę w drobne czary, gadam z roślinami, wiążę tęczowe wstążeczki wokół lipki, przepraszam gdy wyrywam chwasty i dziękuję gdy nabieram wodę z potoka. A co :-)

    OdpowiedzUsuń