Trudno, jakoś przeboleję tę wiosnę i lato. Byle do zimy!
Dzisiejszy dzień był ważny, bo koźlęta zostały wreszcie oddzielone na noc od matek. W dzień brykały na wybiegu swobodnie, a wieczorem przyszła kryska na matyska. Beee, beee!
Od jutra czeka mnie codziennie poranne dojenie. Koniec wysypiania się do 10.Braćki Walentynkowe, o imionach roboczych Krzycho i Czesio, dostępują dokarmiania ze strzykawki, ponieważ ich mama miała objawy osłabienia poporodowego i uznałyśmy, że trzeba wzmocnić całą grupę, a nie liczyć na siły natury.
Walentyna dostała przy śniadaniu, obiedzie i kolacji chleb maczany w wodzie i posypany obficie cukrem, aby podnieść poziom glukozy we krwi, a dzieciaki - pod pachą przyniesione do domu, w pokoju jadalnym na zielonym chodniczku dostępowały dokarmiania mlekiem (zdojonym od wszystkich ciotek i babek).
Gdy nieco się niepokoiły brakiem znanego otoczenia uspokajała je troskliwie Kola, robiąca w ich maleńkich umysłach za kozę. Spisywała się świetnie, liżąc malcom mordki i... ufajdane żółtą kupką ogonki.
Zimo-wiosna nie jest piękna. Jest brudna, rozmiękła, odmrażająca różne oborniane smrodki. Gęś jednak już widokiem kałuż całkowicie rozanielona nabrała ochoty na wiosenną kąpiel. Wynikiem pracowitych ablucji i mycia maczaną w brudnej wodzie głową i szyją plecków jest szczęśliwa brudna Gusia, pieszczotliwie kaczką zwana.
Ponadto Ania przesadziła zielone siewki pomidorów do większych pojemniczków z ziemią i przeniosła je z kuchni na poddasze, pod południowe okna. Niech się hartują i rosną dalej. Mikre są jakieś, ale czego się spodziewać po państwowych nasionach w naszych destrukcyjnych czasach... Jedynie cebula wypuściła piękny szczypior, który jemy na kanapkach od dwóch dni.
Koźlęta są PRZEEEEboskie :-) Uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wiedziałam o cukrze! A kilka dni po ciężkim porodzie to już będzie musztarda po obiedzie? Czy jeszcze miałoby sens?
OdpowiedzUsuńU nas kolejna koza, która miała kłopoty z samodzielnym wykoźleniem...
Serdecznie pozdrawiam Kresowe Kobiety! Magda
Przepraszam za zwłokę z odpowiedzią, ale mam problemy z moim stareńkim komputerem w kwestii komentowania... Dlatego przyokazji przepraszam też innych za milczenie, bywa, że po prostu nie mogę odpowiedzieć, i tyle.
OdpowiedzUsuńPewnie i twojej kozie zastrzyk cukru by się przydał i pewnie nigdy nie zaszkodzi, nawet bez porodu. ;-))) Kozy uwielbiają słodki smak. Tak naprawdę chodzi o wstrząs poporodowy i spadek poziomu wapnia i glukozy we krwi, objawiający się polegiwaniem i drżeniem mięśni. Naszej kozie to się właśnie przytrafiło, co zidentyfikowałyśmy na drugi dzień dzięki zajrzeniu do internetu pod hasło: polegiwanie po wycieleniu. A że nam glukozę Pixi i Dixi zjadły, to zastosowałam zwykły cukier, i powiem, że ze skutkiem bardzo prędkim. Drżenie mięśni ustało po kilkunastu minutach, a polegiwanie na drugi dzień.
Pozdrawiam
Ewa
Dziękuję! M.
OdpowiedzUsuń