21 marca 2011

Koniec i Początek

Kozy wylegają na świat boży, słoneczny a jakże, lecz mroźnawy i chłodny (ptaki jakby tego nie czują) i zajmują się okorowywaniem zakupionych onegdaj gałęzi brzozowych i sosnowych. Wolą sosnowe.

No, i świat się nie skończył, ani nawet nie przemienił diametralnie, jako to astrologowie przepowiadali, w ciągu tych trzech dni ekstra-bliskiego Księżyca usadowionego w konfliktowym aspekcie kątowym kwadratu do Plutona (tak, tego samego, który zawiaduje paliwem plutonowym MOX w elektrowni japońskiej), i przechodzącego (jak to zawsze przy pełni jest) naprzeciw słońca. A to słońce właśnie w nocy dzisiaj rozpoczęło nowy rok astronomiczny, czyli weszło w znak Barana, kończąc stary cykl zodiakalny. Jednocześnie spiknęło się z Uranem-wywrotowcem, który właśnie niedawno na baranią ścieżkę wdepnął na poważnie. Jedyną anomalią, którą zaobserwowałam był przelot kluczy gęsi na odwrót widziany dwa dni pod rząd.

Wypadało dzisiaj utopić Marzannę, ale rzeki u nas nie ma.
- Chodź, pojedziem na naszą łączkę bobrową i zerkniem na rzeczkę, która przez nią płynie. Wezmę jakiś wiecheć, zmontuję babę z niego i spalim go, żeby zima nie wróciła - zaproponowałam, ale jakoś nie było odzewu u jedynego kierowcy w domu.
No, i tak zeszło święto Początku, czyli Narodzin Baranka-Koziołka, złożonego w ofierze w ostatnim rocznym znaku Ryb. Właściwie oprócz przejściowych bólów trzeciego oka, telepania w trzeciej czakrze (splot słoneczny) w środku dnia, to nic nie odczułam nadzwyczajnego.
A propos odrodzonego baranka, to mamy ich teraz dwóch. Imiona nieco się przekształciły i tak zostanie. Czesio i Lesio. Oto jeden z nich, bodaj Czesio (Czesławem zwany), przymierzający się do cyca mamy, Walentyny.

Czesio i Lesio łobuzy małe są. Biegają radośnie i tak szybko, że nie sposób ich schwytać ani ochronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Takim zagrożeniem jest teraz kogut Ancymon. Tenże uznał Braćków za kury-mutanty z czterema nogami i ściga je zawzięcie z niszczycielskim zamysłem.


No, a zamiast utopienia Zimy, powstał kolejny podpuszczkowy ser, tym razem a la koryciński, który Zagrodowym nazwę, jak po degustacji przypadnie mi do smaku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz