5 marca 2011

Lekki pułap

Ociepliło się na tyle, że trudno wytrzymać w chacie przy rozpalonym c.o., nawet, gdy dziura na poddasze stoi otworem. Na górce chodzę w krótkim rękawku, choć nie jest wcale ogrzewana.
Kurom od razu dupencje szanowne odmarzły i dziś przyniosłam z kurnika 5 jajek (na 8 niosek). Gusia ledwie się toczy z nogi na nogę, także ciężka od jaj.

Z samego rana wielkie szczekanie Koli poderwało mnie skutecznie na nogi i zdołałam się ubrać, zanim weszli majster drugi z pomocnikiem.
Przed południem przykręcili gipsokarton na suficie w kuchni. Po południu w pokoju. W międzyczasie zamontowali zlew i kuchenkę gazową. Wnieśli także na górkę ciężki stół dębowy po babci. W ten sposób na razie przyszło nam jeść obiad na kolanie. Jest jeszcze jeden stół, mniejszy i lepiej pasujący do niewielkiej i słabo ustawnej jadalni, ale trzeba go nam dopiero odgruzować w nieużywanym pokoju.
Gdy panowie pracowali, myśmy pomalowały lakierem wcześniej zabejcowane jętki, kilka parapetów (bejcą i lakierem) oraz dwa progi. Wczoraj udało mi się pokryć bezzapachowym lakierem jedną ścianę w jadalnym. Zatem praca posuwa się stale do przodu, ku naszemu zadowoleniu.
Zmiana sufitów, choć jeszcze niezaszpachlowane i niepomalowane dała już efekt czystości i zdjęła mi z głowy ciężar trudny do usunięcia. Według psychologii feng-szuei sufit symbolizuje pułap naszego myślenia, to, co wisi nad nami, co nas przytłacza i ogranicza, dlatego ważne jest, aby nie były to ciężkie belki, ciemne chropawe płaszczyzny itd. No, więc przyznaję, wyraźnie ulżyło. Może moje myśli ruszą w nowe czyste przestrzenie już bez brzemienia brudnych nieheblowanych grubych desek. Z drugiej strony cały czas żałuję, że nie dało się ich przystosować, oczyścić, zaimpregnować lub chociaż pomalować. Byłyby wtedy nietuzinkowe i bardziej malownicze, niż niestety, co tu ukrywać, badziewny gipsokarton.

Gdyby przyszło nam drugi raz dom drewniany budować wiedziałybyśmy już na pewno na co zwracać uwagę i jak kolejność prac powinna wyglądać. A nie zdawać się na wszechwiedzę cieślów, którzy radzi są budować szybko, łatwo, bez zawracania sobie głowy szlifowaniem belek czy desek PRZED położeniem ich na domu. Potem, gdy już chata stoi człek łapie się za głowę, że można było zrobić to wcześniej, prościej, bez brudzenia w mieszkaniu, w wygodnej pozycji, a zatem szybciej. A majster rękę wyciąga po nową kasę za nową robotę.
Trudno, stało się jak się stało.
Przed nami jeszcze (oprócz malowania wszystkiego wszędzie) podłoga w trzecim pokoju, i ściany w dwóch pokojach, dokończenie terakoty w kuchni (w okolicach piecowych) i glazury w łazience. No, i hydraulika w łazience na poddaszu.
Poza domem: wkopanie i podłączenie oczyszczalni ścieków oraz dokończenie ogrodzenia dla warzywnika. Bez tego nie uda nam się znowu uprawa roślin, z powodu notorycznych wizyt drobiu na grządkach i ataków złodziejskich kóz na tunel foliowy (bardzo lubią zjadać pomidory).
He, wiosna idzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz