31 grudnia 2013

Staroroczny bilans

Ostatni dzień roku jest moim nie tylko zdaniem bilansowy, zatem bardziej skłania do siedzenia za biurkiem i liczenia, niż czegokolwiek innego. Wszelka sztucznie podekscytowana radość i fikanie nogami w rytm łubu-du z elektrycznych wzmacniaczy, w tym akurat wielce poważnym momencie wydaje się głupotą. Biurokratyzm zresztą również jest sztucznym wymogiem, wymyślonym przez władcę, a nie przez matkę Przyrodę i ojca Roda. Ale przynajmniej skłania do zdrowej refleksji i zastanowienia się nad rzeczywistością do ogarnięcia.
Zatem usiadłam do stoliczka, wyciągnęłam zeszycik z zapiskami i kalkulator i podliczyłam starannie i ostatecznie zyski i koszty prosperowania naszego gospodarstwa.
Fakty są takie, że zyski z kóz (tj. z mleka, mięsa i sprzedaży młodzieży) stoją właściwie w miejscu od lat, ale i kóz dojnych było w tym roku mniej, niż w zeszłym, gdy niektóre sprzedałyśmy, aby odmłodzić i podrasować stado. W tym zaś dwie z sześciu były pierwiastkami i nie dawały jakiejś oszałamiającej ilości mleka, tyle przynajmniej, co wieloródki.
Za to stada brojlerów kaczych i kurzych przyniosły nieco gotówki i sprzedaż połowy opasów zwróciła nam koszty zakupu paszy dla całości (ziemniaki w tym roku były dość drogie i było ich mało, nie to, co w przeszłym). Reszta  zaspokaja dotąd nasze potrzeby jedzeniowe tak, że nie kupujemy praktycznie mięsa w sklepie wcale.
Drób zapracował na siebie nie tyle jajami, których jednak miałyśmy na swoje potrzeby dostatecznie dużo przez cały rok i nie kupowałyśmy jaj w sklepie wcale, co pisklętami, które ładnie się rozeszły, i zielone nóżki i indyczęta. W sumie więc zwracają się w pełni koszty jego karmienia, i są nadwyżki w postaci pożywienia dla nas za darmo.
W tym roku nocowało u nas kilkoro gości, co dało pewne niewielkie w skali roku, ale zawsze wpływy. To nowy rodzaj zarabiania, który dopiero nieśmiało rozkręcamy.
Kiedy potem podsumowałam koszty uzyskania i zakupu pasz oraz robocizny i odjęłam je od przychodów, wypadł pewien zysk (wielkości hm, jednej miesięcznej nieco lepszej pensji w mieście), który jednak ledwie starczył na pokrycie wszystkich głównych kosztów utrzymania domu.
Bo podliczyłam wreszcie wszelkie wydatki związane z rocznym utrzymaniem domu, czyli podatki, opłaty za prąd, internet, telefon, wodę, szambo, śmiecie, ubezpieczenie budynków, a także KRUS oraz opał na zimę i gaz do kuchenki.
No, i brakło do ideału kilku stówek.
Nie jest to więc na koniec roku idealne zero, lecz nie zapominajmy o dotacjach unijnych, które jeszcze nie wpłynęły na konto. One powiększą zysk z gospodarstwa do przyzwoitszej kwoty, która pokrywa nie tylko w pełni koszty domowe, ale też np. używania i utrzymania samochodu i zostawia pewną ilość pieniędzy na inwestycje. A jest ich trochę przed nami.
Kiedy to wszystko obliczyłam i omówiłam z Anną szczegółowo, przeszłyśmy do noworocznych planów. Na osobnej kartce zapisałam co trzeba zakupić ze sprzętu, co ukończyć i co zacząć budować i produkować nowego. Jest tego sporo i trzeba będzie dobrze przemyśleć działanie i zorganizować je, aby zdążyć z terminami, dyktowanymi przez przyrodę.
Było to bardzo podniecające zajęcie biurkowe przez dwie godziny, po czym pożarłyśmy noworoczną sałatkę z ryżu i tuńczyka, popijając drinkiem z colą i lodem. Teraz jeszcze serial i spać, bo koty i psy już śpią (nie wspominając o kozach i ptakach na grzędach).
Czego i Wam życzę. Spokojnej nocy i spokojnej głowy przez cały nowy rok.

9 komentarzy:

  1. Szczerze zazdroszczę tego spokoju od sylwestrowej wrzawy, też najchętniej poszłabym spać z moimi kocimi dziewczynami :) Niestety w warszawce dość głośno :( Pani Ewo i Pani Anno, życzę dużo zdrowia w Nowym Roku, aby bilans był na plus, a wszystkie sprawy układały się pomyślnie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. A jaka sałatka - dokładnie - co oprócz tuńczyka i ryżu - mogę nieśmiało zapytac ? :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że w tym przypadku ekonomia przegrywa po stokroć, ze szczęściem i spokojem ducha.... Szczęśliwego Nowego Roku :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja poszłam spac po 9 wieczorem.

    Tuńczyk podobno ma w sobie takie iloci rtęci i innych paskudztw, że ja przestałam jadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, cóż, świetne danie, aby poświecić raz do roku z okazji. ;-)

      Usuń
  6. Wam również wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. taaa, utrzymać się na wsi wcale nie tak łatwo, wiem coś o tym.pozdrawiam i trzymam nieustająco kciuki

    OdpowiedzUsuń
  8. Bilans bardzo na plus jeśli policzyć wolną głowę, czyste sumienie, harmonię i zdrowie /głównie psychiczne/.... najlepszego dla krajanek!!

    OdpowiedzUsuń