W nastrój wprowadził nas zdaje się Jasio. Nocujący na pracowicie przygotowanych przez Anię paskach pociętych starych materiałów w pokoju jadalnym vel na razie krawieckiej pracowni.
Nastrój zrodził się i dość długo, z dnia na dzień dojrzewał. Aż stało się. Anna znów zamiast robić to czy tamto, wyjechała do domu kultury tkać. Przy pomocy stareńkiej pani Nadzi, która pełni rolę ekspertki od tkania i krosien, odzyskała kilka utkanych wcześniej przez siebie chodników.Po kilku godzinach przywiozła je do domu. Oto one:

Gdy wieczór więc nadszedł krasno nakryty stół w jadalnym (ten odgruzowany niedawno, kupiony wraz z siedliskiem) skusił mnie do tajemnych zamyśleń.
Nie pokażę ich na zdjęciu, gdyż zaiste tajemne są. Powiem jedynie, że wyciągnęłam dawno nieużywane tarotowe karty i pociągnęłam...Posiedziny przyniosły kilka refleksji i ważnych wniosków na przyszłość.
Łoj, Ania widząc co się dzieje, włączyła nastrojową muzykę i dosiadła się obok, i pociągnęła też, raz a dobrze. I tak spędził się wieczór, z rożkiem nowiu księżycowego wiszącym nad Górą za oknem...
piękne!!
OdpowiedzUsuń