Rozpadało się wczoraj zaraz potem, jak pracownicy zakończyli poczęstunek na tarasie i wyruszyli do domów po skończonej pracy. Nawet całkiem ulewnie. Dziękujemy zatem pomocnym ludziom i Bogu, i za zebrane siano i za deszcz.
Szybko temperatura spadła poniżej 20 stopni. Kurczęta dzisiaj nawet wyjrzeć nie chciały ze stodółki, a co dopiero wyjść na niepogodę. Zresztą profilaktycznie nie wypuszczam nigdy drobiąt na mokrą glebę, bo od tego zapadają na swoje ptasie przeziębienia bardzo łatwo i padają. Wyjątkiem jest jedynie fakt, gdy jest z nimi kwoka. Ona dba, aby dzieci nie wychłodziły się i często je ogrzewa, więc nigdy nie chorują.
Dwie kwoczki zasiadają pilnie w starej wialni w kurniku ukrytej, od początku czerwca. Wysiadywanie trwa trzy tygodnie, tj. 21 dni. Wychodzą same do jedzenia i picia raz na dzień i to wcale nie wtedy, gdy karmię kury. Trzeba pilnować i dokarmiać je wtedy, bo zaraz biegną z powrotem do gniazd i żadna siła je z jaj nie ruszy.
Ancymon chodzi teraz tylko z czterema kokoszkami i wyraźnie mu za mało. Zaczął znowu, jak w ubiegłym roku, zbliżać się do płota sąsiadki, lecz na razie nie przekracza granicy obejścia. Tylko staje tuż przed nim i pieje, zaleca się do kurek pani Wiery. I czasem niektórą skusi swoimi pstrymi krakowskimi wdziękami wystrojonego kurdupla.
Oprócz nawilżenia ziemi i podlania schnącej już trawy deszcz jeszcze jedną przyniósł ulgę. Mianowicie znikły muchole. One zdecydowanie nie lubią wilgoci i kryją się wtedy gdzieś w czeluściach lasu. Uff...
Kozy pasą się na mokrym pastwisku niechętnie, wolą stać w boksach i przeżuwać nowe sianko. Smakuje im.
Koniku, Koniku,
wielki swawolniku,
kiedy rosa spadnie
zła przyczyna na dnie.
Stan pogodowy dla mieszkańców wsi to jedna z najważniejszych rzeczy,zwłaszcza latem. Dzisiejszy dzień dla mnie, miejskiego blokowca, był taki, jak lubię najbardziej - bez słońca, ale nie pada, lekko poniżej 20stopni.
OdpowiedzUsuńoch tam!
OdpowiedzUsuńlato, słońce, enrgia! a wy narzekacie...
za bzyczenie takich much o 13 w południe w spiekocie polnej drogi - dała bym wiele...
u nas lato trwało całe 3 dni.
ileż (cholera) można patrzeć na tęczę?!
Upał to męczarnia. Już się boję kiedy wróci.
OdpowiedzUsuńLas wtedy szarzeje i trzeszczy, wypalone łąki schną i żółkną. Nasze kozy prawie w ogóle się wtedy nie pasą w ciągu dnia, tylko zalegają w cienistych miejscach i dyszą. Koźlęta pobrykują tylko wieczorami. W takie dni, tzn. całe tygodnie niestety, nie zamykam ich w ogóle na noc, żeby mogły się spokojnie popaść bez słońca.
Wiem, że należę do mniejszości. Większość osób lubi gorące lato z intensywnym słońcem. Oprócz gochy, jak napisała powyżej.
Pozdrowienia!
większość ludzi z Miasta, dodać trzeba, bo lato kojarzy im się z wakacjami, turystyką, przyjemnościami towarzyskimi, a nie ciężką pracą w sezonie. Rolnik mówi wtedy: Byle do zimy!
OdpowiedzUsuńbyazi, ale muchole miewają wielkość ludzkiego kciuka, są twarde i pancerne, potrafią atakować z wściekłym bzykiem zwłaszcza dokładnie w chwili, gdy ostatnie promienie słońca chowają się za horyzontem. Nie wiem czy je znasz. Ja mieszkając w piotrkowskiem nigdy ich nie spotkałam, oprócz gryzących do krwi nadrzecznych pawętów. Ale nazwę końska mucha słyszałam, więc pewnie szalały gdzieś na łąkach i chłopi ją znają. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam ją na Podlasiu i to wcale nie od razu. W drugim roku hodowli kóz. Mam wrażenie, że z roku na rok ich przybywa. Choć to może wrażenie powodowane przez ostatnie silne upały. One wtedy są najbardziej upierdliwe... ES
OdpowiedzUsuńCzytając opis sianokosów przypomniało mi się jak zaraz po ślubie chciałam ja miastowa pokazac mojej teściowej,że praca w żniwa przy wiązaniu snopków żyta to nic takiego,wiązałam ustawiałam a że mi było gorąco to chodziłam do studni i polewałam się wodą aby się ochłodzic.Po pracy zaczęlam rzygac jak kot/tak to określiła teściowa/a rano zamiast iśc do pracy,dostałam zwolnienie lekarskie /angina ropna/ale wytrzymałam jeden dzień przy żniwach i pokazałam,że miastowa też potrafi.
OdpowiedzUsuń