25 czerwca 2011

Okazja

Samochód odebrany. Niespodziewanie, bo przez wzgląd na jednego niedoszłego pracownika, co chciał wieczorem podjąć się szpachlowania i obiecał, że zjawi się do pracy rano, a rano zadzwonił, że mu dysk wyskoczył w kręgosłupie i nie może, co wzięło i obrzydziło nam szukanie kolejnego majstra, który - jak wszyscy - zgrabnie gada i zna budowlankę w teorii, a w praktyce to by tylko kasę majsterską brał za rzecz, którą każda baba może się nauczyć robić w parenaście minut, jakość owego wykonania przypisując poprzedniemu pracownikowi (gdy zła), albo sobie (gdy się udało bez wpadki) - Ania nie pojechała porannym pociągiem do Siemiatycz po odbiór auta, późniejszego nie było i sprawa została odłożona do poniedziałku. Tymczasem podjechał sklep z nurzeckiej piekarni i okazało się, że wraca już do stolicy sąsiedniej gminy i można się zabrać okazją. W Nurcu Ania złapała stopa do miasta, podwieźli ją prawie pod sam warsztat i tym sposobem zrobiła jeszcze solidne zakupy i szczęśliwie powróciła do domu samodzielnie, z uszkodzonym rowerem na pace.
Tymczasem na wiosce był nalot jehowców, którzy zjechali całą grupą do jednego samotnego dziadka, chętnego z kimś pogadać, ze zwyczajnej ludzkiej samotności. Naszą chatę na szczęście ominęli. Zapuszczali haczyk w zeszłą sobotę, ale na nic mnie nie chwycili, a moje pojęcie o świecie nie wykazywało żadnej odchyłki od boskich przykazań, ponieważ więc uprzejmie odmówiłam chęci posłuchania o prawdach zawartych w biblii jehowickiej, odeszli dość szybko. Do czego przyczyniła się jazgotliwa Miłka, którą pani od Jehowy chciała różgą wysmagać na moich oczach, chociaż miała moje zapewnienie, że ten kundelek wielkości kota nigdy nikogo nie ugryzł i tylko szczeka, bo lubi. O tyle było zabawnie, że miałam akurat na sobie koszulkę z gadżeciarskim nadrukiem sitodrukowym, przedstawiającym spodek i ufoków wyciągających baranka ze stada owieczek, pasących się spokojnie na polance. Odniosłam wrażenie, że wpatrująca się w ten malunek na moim przodku pani od Jehowy zaraz coś powie, zaraz-zaraz, tylko... nie wiedziała jak zacząć, i dała spokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz