17 maja 2011

Królowa Gąska

Gusia z wiekiem robi się rewelacyjna! Znosi jaja już w trzeciej serii od przedwiośnia. Na pewno przekroczyła swoje dawne rekordy w ich ilości (najwięcej dotąd było 22). Jest gdzieś pomiędzy trzydzieści a czterdzieści, a może już dalej?
Od tygodnia chodzi zakochana i postanowiła znosić je każdemu, kto chciałby pobłogosławić ją intencją. Próbowała już do tego namówić Łacia (kocur lekko się zestresował i unika jej teraz starannie), białą Zofiję i Misię (obie pozwalają jej obskubywać sobie uszy i nadstawiają usłużnie głowy), nawet koguta (ten zaczął ją odtąd ścigać jako kurzego mutanta), tegoroczne białe indorki z zagrody pani Wiery (platonicznie, bo zza płotu), ale najlepiej wychodzi jej ze mną. Albo z Anią.
Hm, jak to wygląda?
Gęś znienacka podchodzi blisko, bliziutko, swoim człapiącym ostrożnym kroczkiem i zaczyna zaczepiać delikatnie dziobem, ciągnąc którąś z nas za spodnie, kurtkę, albo wkładając głowę pod pachę (gdy doimy). W tym stanie daje się głaskać po głowie i pleckach, co jakoś zastępuje jej akt z gąsiorem. Po chwili odchodzi zadowolona. A następnego dnia znajdujemy jajo.
Wczoraj przed wieczorem, po powrocie z miasteczka nie mogłam się jej dowołać. Nie odpowiadała jak zwykle na wołanie po imieniu, ani nie przybiegała swoim zwyczajem do karmy, z sadu czy głębi podwórza. W końcu Ania namierzyła ją... zasiadającą na sklepie! tuż nad drzwiami do piwnicy, wysoko, w gąszczu domniemanego octowca.
Wszelkie próby namówienia jej do zejścia i wyganianie stamtąd kończyły się jedynie wielkim ptasim krzykiem.

Nareszcie Ania wspięła się i wyjęła rozwrzeszczane ptaszysko z zielonego buszu.

Postawiła na ziemi, Gusia rozprostowała skrzydła i już bez większego protestu pomaszerowała do swojej obórki.
Na sklepie zostawiła kolejne jajo.
- Królewskie, bo z tobą - roześmiałam się - Nie dziw się, że taka ważna się zrobiła!

6 komentarzy:

  1. 1. Czy te jajka smakują jakoś inaczej niż kurze?

    2. Czy mogę użyć jakiś materiał od ciebie, post, cytat, fotkę, itp. na swoim blogu? Przypominam kwestię wyprowadzki na wieś.

    3. Co to za łuk z cegieł? piwniczka? ziemianka? jak się sprawuje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, używam gęsich jaj do ciast, naleśników i ciasta makaronowego. Ale są tacy co jedli. Ania jadła jajecznicę i twierdzi, że jest ok, nie czuć różnicy, gdyby nie wiedziała z czego, nie zgadłaby. Ponoć te jaja nie mają cholesterolu, podobnie jak smalec i mięso gęsie, i są rarytasem. Ja je cenię, bo starczają mi za 2 jaja kurze, które sprzedaję.
    Możesz cytować itd, z podaniem linka oczywiście. ;-)
    Łuk nad drzwiaMI DO PIWNICY ZEWNĘTRZNEJ, CZYLI SKLEPU. Czytaj dwa wpisy wstecz opis.
    Pozdrawiam
    ES

    OdpowiedzUsuń
  3. ok, dzięki za info - nigdy w sumie nie jadłem gęsich jaj ani mięsa - zastanawiam się czy gęś z marketu mrożoną można kupić i zjeść bez ryzyka

    OdpowiedzUsuń
  4. bez ryzyka czego? ;-) sklerozy nie dostaniesz, to pewne. ;-) większość piecze młodą gąąskę, często z nadzieniem, lubi się z jabłkami (na jesień gdy czas uboju są też jabłka, które ona bardzo lubi). Ale ja nie jadłam pyszniejszego rosołu, niż z gęsiny. ;-) Pozdrawiam, ES

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, nie wiem czy jeśli gąska lub kaczka była pakowana chemią itp. to takie mięso jest bezpieczne (choć pewnie i tak najgorszy towar to kurczaki z marketu)

    kiedyś z żoną zjedliśmy chińską kaczkę i mieliśmy problemy pokarmowe

    wolę nie opisywać - może ktoś akurat je kolację

    OdpowiedzUsuń
  6. no, fakt... dlatego, jeśli mam apetyt na gęsinę i kaczyznę ;-), czy indyka, czy kurę, to sobie to sama hoduję. Najbezpieczniej, choć można także mieć zaprzyjaźnionego rolnika, który wie czym karmi drób (niestety, większość nie wie, albo ich to nie obchozi). Pozdrowienia, ES

    OdpowiedzUsuń