Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
6 sierpnia 2011
Po żniwach
Żniwa pomyślnie, acz nie bez przygód typu wymiana pasów, spawanie pękniętego w trakcie koszenia łańcucha, przykręcanie śruby i przerwy na jedną noc się nie obyło. Kombajnował Big Johnny. Z pomocą syna i Kościka. Jak widać: konsekwentnie wspieramy swoich z wioski w każdej możliwej sprawie.
Zbiory marne. Mniej, niż jedna tona. Ziarno dobre, twarde, zdrowe i duże. Tylko mało.
Ruja: Luba, Mała Kazia, Misia i Zosia.
Po cieczce Koli przyszła cieczka Miłej. Wizyty okolicznych psów trwają notorycznie.
Jastrząb zabił i częściowo zjadł białego kurczaka, leghorna. Zostały cztery.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz