Pogoda spochmurniała, a nawet nieco dżdżu zesłała, więc pranie zwolniło tempo schnięcia i dziś stieralnaja maszyna miała wolne. Za to pojechałyśmy do drugiej wsi i zakupiłyśmy nieco worków owsa (po 60 zł za kwintal) dla naszego stada. Żytkiem to one się nie napasą zimą zbytnio, choć mam zamiar je skarmić w zupełności i wykorzystać skąpe (ale za to ekologiczne!) dary naszego poletka. Trochę na mąkę i chleb też stanie.
Po powrocie nie doliczyłam się jednego malucha z zielononożnych kurcząt od kwoki. Zostało siedem. Pewnikiem jastrząb albo krogulec sobie zaszalał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz