3 maja 2014

Pracująca sobota

Wczorajsze lodowate powietrze idące z wiatrem wymieszało się z ogrzanym, wiatr ustał i dzisiaj było ździebko cieplej, choć pochmurnie, a pod koniec dnia zaczęło padać. A nam pomylił się 2 maja z 3. Święto państwowe z kościelnym.
- W narodowe można pracować, w kościelne nie - stwierdziłam fakt. Bo tak zawsze było u mnie w Piotrkowskiem, i pewnie tu także. Chłopi zawsze pilnują się świąt kościelnych i cerkiewnych, państwowe mając za wymysł miastowych, więc niech oni sobie świętują. I tak pierwszego maja np. zawsze zaczynało się sadzić kartofle i żadne przyzwoite chłopskie dziecko na pochód nie szło.
Przybył Jary, więc na obiad było pieczone udko z kurczęcia, które on najbardziej lubi. Pomógł zwieźć naszą nieocenioną furą zalegającą w starym rozebranym chlewiku nadgniłą słomę i rozładować ją na kupę w powstającym ogrodzie permakulturowym. Fur było bez liku.
- Ty wiesz do czego ona potrzebna? - spytała Anna Jarego podczas obiadu.
- Nie.
- Jak przyjdziesz następny raz do pracy to zobaczysz. Nauczysz się czegoś. Będzie z tego kiedyś gleba.
- Dobra.
Podjechał też na rowerze stary Kostia, pytać gdzie siatkę leśną kupowałyśmy. Przy okazji obejrzał altanę, grilla, piec chlebowy w chatce dla dziadka, popodziwiał nowe ogrodzenie, pasące się na lichej trawce gusie. U niego już wsio posadzone w ogródku i w cieplicy (tj. w folii), o co zawsze bardzo dba pani Marusia, truskawki kwitną.
- A my powoli. Co dzień jakaś nowa rzecz zrobiona, w końcu i w cieplicy posadzimy, a co.
- Ale widać, że się pracuje, że coś robicie. Przyjemnie patrzeć. Zuch kobiety - pochwalił.

Zakwokała ponadto biała kura, trzylatka, zbieram jaja na podłożenie. I perliczka szuka miejsca na gniazdo, bo widzę jak się kręci w obejściu pod baczną ochroną swego kogutka. Nie znalazłam jednak na razie żadnego jaja, ani miejsca, gdzie by lubiła przesiadywać.

3 komentarze:

  1. Fajne słowo, cieplica. Przyswoję sobie.
    I miło , że miejscowi Was chwalą.
    Pozdrawiam. Chroniąc się w domu przed temperaturą -5.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miejscowi chwalą, to faktycznie niezłe z was zuchy! Znam to każdego, dnia i trochę, chociaż nieraz się walczy o utrzymanie tylko tego co jest w jako takim porządku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powoli, powoli, co dzień jedna rzecz zrobiona do końca - to mój ideał. Ale niedościgniony. Pozdrawiam Zuch Kobiety - krótko i celnie. Pozdrawiam i starego Kostię

    OdpowiedzUsuń